POLSKO  /   POLAND     http://www.pzkosz.pl/ (Polská BB federace)      http://www.e-basket.pl/

     www.erakadra.pl (Polish NT
)     http://www.eurobasket.com/pol/pol.asp     www.ebl.pl       


 Additional Qualification - Novi Sad 11.-13.9.2005    Media News    All Games Polish NT - STATS   
.
back to / zpět ISRAEL   HUNGARY / MAĎARSKO POLAND / POLSKO  ESTONIA / ESTONSKO   Actualities  /  Aktuality

Czeska lekcja            Czwartek, 01.09.2005 / 16:46
Jak grać, by wygrywać - cennej lekcji udzielili nam we Włocławku koszykarze Czech. Drużyna gości spokojnie wykorzystywała swoje atuty, a nasza kadra grała zbyt chaotycznie, by wygrać. Po porażce straciliśmy szanse na grę w Mistrzostwach Europy, a w niedzielę w Tallinie zagramy o drugie miejsce w grupie.
Pierwsze piątki:
Polska: Chyliński, Stefański, Ignerski, Szewczyk, Bigus
Czechy: Whitfield, Sokolovsky, Welsch, Barton, Starosta

Po pierwszej kwarcie: Lubosz Barton to gracz europejskiej klasy - rozpoczął tak, że naszym obrońcom opadły ręce. Zdobył 13 z 14 pierwszych punktów, a po pierwszej kwarcie ma 16. My zaczęliśmy nerwowo, za bardzo drżą nam ręce, co widać przy rzutach osobistych i podaniach. Jeśli jednak będziemy grać tak, jak w drugiej części kwarty, powinno być dobrze. Bo Barton złapał już zadyszkę.

Po dwóch kwartach: Marcin Gortat był do tej pory naszym najlepszym obrońcą pod koszem. Dziś jest też najlepszym strzelcem, bo skacze wyżej i jest szybszy od Starosty i Bendy. Ale znów pokutuje brak doświadczenia - Stanislav Votroubek wchodzi na boisko tylko po to by rzucać - najlepiej z siedmiu metrów. Dwa razy odpuściliśmy 213-centymetrowego skrzydłowego, który dwa razy trafił - gdyby nie to byłoby +6. A tak jest remis i wszystko otwarte - potrzeba jednak skutecznej gry w ataku, bo obrona funkcjonuje jak należy. W drugiej kwarcie oklapł Lubos Barton, a Jirzi Welsch dostał blok od Bartosza Sarzało i stracił werwę. Hala we Włocławku jest pełna - kibice nie szczędzą gardeł, potrzeba nam zrywu na początku trzecie

Po trzech kwartach: Spryt, spryt, spryt - tego brakuje młodej polskiej kadrze. Bronimy dobrze, ale Czesi wiedzą, jak wymusić osobiste i to ich ratuje, bo Luboasz Barton słania się na nogach, a Jirzi Welsch trafił na razie dwa rzuty z gry (z tego jeden po nielegalnym zbiciu Bigusa). Trzeba to wygrać, trzeba się zmobilizować - mamy pomysł na gry, mamy werwę, ale potrzebny jest spokój. Czy mając trzech graczy z czterema faulami (Chyliński, Stefański, Sarzało) polski obwód wytrzyma presję? j kwarty, bo odpowiedniej wysokości zwycięstwo jest w zasięgu ręki.

Czesi to mądry, poukładany zespół, gdzie każdy zna swoją rolę na boisku. Lubos Barton pokazał w Pradze, że ma patent na zdobywanie punktów w meczu z nami. W czwartek dostał więc od trenera Jezdika carte blanche na grę w ataku. I wykorzystał to bezwzględnie - w dziesięć minut zdobył 16 punktów i sam walczył z całą naszą piątką. W drugiej kwarcie na boisko wszedł Stanislav Votroubek, tylko po to, by rzucić za trzy. Dostał dwie szanse, obie wykorzystał. W trzeciej części spotkania Petr Benda, którego akcją firmową jest rzut z odchylenia, wszedł przeciw Marcinowi Goratowi, bo nasz center broni od kosza. I Benda swoje punkty zdobył. Takich przykładów na boiskową mądrość Czechów można by dać więcej. A u nas tego właśnie zabrakło, bo jedyny manewr w tym stylu, który nam się udał, to gra jeden na jeden Ignerskiego z chudym i niższym o 10 cm Pavlem Milosem. A poza tym graliśmy bardzo chaotycznie i rzucaliśmy z supertrudnych pozycji, zamiast iść na faul, jak Czesi (25 celnych wolnych).

Trener Matić nastawił zespół na grę z kontry, ale jest to rozwiązanie skuteczne, jeśli dobrze się podaje i trafia się osobiste. A we Włocławku zabrakło i tego i tego - nie dość, że szczególnie w drugiej połowie, mieliśmy problemy z ostatnim podaniem, to jeszcze pudłowaliśmy wolnego za wolnym. Jedynym, który dobrze radził sobie na linii, był Michał Ignerski, który jednak sam nie mógł meczu wygrać. Bardzo dobrą zmianę dał Marcin Gortat, ale potem grał już krótko. Na obwodzie mieliśmy sporo problemów z faulami, większość z nich popełnialiśmy na ruchliwych Welschu i Whietfieldzie. Teraz nasza drużyna musi utrzymać przewagę z pierwszego meczu z Estonią, by zająć drugie miejsce i zakończyć dodatkowe kwalifikacje. Mecz w Tallinie już w niedzielę o 19.

Oceny Polaków za drugi mecz z Czechami            Czwartek, 01.09.2005 / 21:37
To był mecz niewykorzystanych szans. Dlatego też oceny naszych koszykarzy nie mogą być wysokie.
Najlepsi w naszym zespole – Gortat, Ignerski i Szewczyk – ocenieni zostali na czwórki
Oceny w skali szkolnej 1-6

nr 4 Bartosz Sarzało – ocena 3
Miał swój udział w dobrej obronie przeciwko Welschowi, ale w ataku nic nie wniósł. Zmarnował dwa wolne i miał trzy straty.
nr 5 Robert Skibniewski – ocena 3+
Za dużo rzucał z dystansu, ale zdecydowanie był najlepszym naszym rozgrywającym. Grał za pomocą podania, co przynosiło skutki. Niestety, nie zagrał w końcówce, co trener tłumaczył brakiem sił Skibniewskiego.
nr 6 Hubert Radke – brak oceny
Zawodnik Anwilu wyszedł na ostatnie 22 sekundy drugiej kwarty, do akcji obronnej, co spotkało się z owacją publiczności.
nr 7 Krzysztof Roszyk – brak oceny
Zagrał mniej niż pięć minut i Welsch znakomicie wykorzystał jego brak pewności w grze. Kiedy tylko Roszyk miał piłkę, Czech był blisko i zawodnik Polonii nic nie był w stanie zrobić.
nr 8 Marcin Stefański – ocena 3+
Waleczny, ambitny, ale niestety znów niewiele wniósł w ataku. Miał udział w dobrej obronie na obwodzie.
nr 9 Radosław Hyży – ocena 3
Ocena jak w większości polskich zawodników. Nie robił błędów, ale miał kłopoty z kreowaniem gry w ataku.
nr 10 Szymon Szewczyk – ocena 4
Wszystkie punkty zdobył w pierwszej kwarcie, a później nie dostawał piłek, co obciąża naszych rozgrywających. 8 zbiórek to najlepszy wynik spośród Polaków. Znów w ogóle nie wykorzystaliśmy jego przewagi wzrostu nad Bartonem!
nr 11 Michał Ignerski – ocena 4+
Świetnie wykonywał wolne (9/10), walczył pod atakowanym koszem (4 zbiórki w ataku), ale przeciętna była jego skuteczność z gry (4/11). W trzeciej kwarcie zdobył 10 punktów i na długo wylądował na ławce. W drugiej kwarcie w ogóle nie grał. W koncówce nie dostawał piłek. Grał 24 minuty, a sam trener Matić przyznaje, że mógłby co najmniej pięć więcej.
nr 12 Filip Dylewicz – ocena 3+
Grał tylko 10 minut! Dobra zmiana w drugiej kwarcie (7 punktów), ale w czwartej, kiedy po bardzo długiej przerwie wrócił na boisko, kompletnie się zagubił. Nie miał ani jednej zbiórki, a jego akcje w ataku były chaotyczne. Widać, że trener i Dylewicz mają kłopoty ze zrozumieniem nawzajem swoich potrzeb.
nr 13 Marcin Gortat – ocena 4+
Bohater drugiej kwarty, kiedy nie tylko świetnie bronił (Czesi bali się spotkań z nim pod koszem i rzucali obok obręczy), ale także niespodziewanie świetnie grał w ataku. W 12 minut zdobył 10 punktów i... na długo powedrował na ławkę. W drugiej połowie zagrał tylko 3 minuty. Dlaczego? Wie chyba tylko trener Matić.
nr 14 Michał Chyliński – ocena 3
2 asysty, 2 straty, 4 faule, 6 punktów naszego beniaminka. Trener Matic bardzo w niego wierzy, ale może aż za bardzo. Oby nie zgubił pewności siebie.
nr 15 Rafał Bigus – ocena 1+
Nic się naszemu środkowemu w czwartek nie udawało. Niestety, to po prostu nie był jego dzień. Po dwóch udanych spotkaniach przyszło słabe i tylko szkoda, że trener Matić tak długo trzymał go na boisku, bo nie pomógł w ten sposób mającemu złą serię zawodnikowi.

Bilety na mecz Polska - Czechy    Czwartek, 25.08.2005 / 10:20
Można już rezerwować bilety na mecz naszej reprezentacji z Czechami, który odbędzie się 1 września we Włocławku. Do sprzedaży bilety mają trafić w najbliższy poniedziałek.  Aby zamówić bilet wystarczy wejść na link "bilety" znajdujący się na oficjalnej stronie internetowej Anwilu - www.wtkanwil.com.pl , wypełnić odpowiedni formularz zamówieniowy i czekać na potwierdzenie. Bilety są w cenie 20, 15 i 10 złotych.

Przed Polska - Czechy: Trafić w dziesiątkę     Środa, 31.08.2005 / 18:54
Jeśli chcemy jechać na dodatkowy turniej do Nowego Sadu, musimy pokonać w czwartek Czechów co najmniej dziesięcioma punktami, a potem wygrać w Tallinie. Nasi kadrowicze wierzą, że to możliwe, ale pod warunkiem, że pomogą im kibice. Początek spotkania o 18, a retransmisja w TVP3 od 19.

Reprezentanci mają różne poglądy na swoją grę, ale w jednym się zgadzają – kibice we Włocławku potrafią stworzyć fenomenalną atmosferę. – Już teraz apeluje do wszystkich kibiców, by przyszli na mecz i pomogli nam – mówił po pierwszym spotkaniu z Czechami Michał Ignerski, przeczuwając, że ten mecz będzie decydować o wszystkim.

Zawody we Włocławku mogą otworzyć nam drogę na mistrzostwa Europy. Reprezentacja kobiet pokazała, że w sporcie wszystko jest możliwe - praca i charakter, poparte odrobiną szczęścia potrafią czynić cuda. Czy w ich ślady pójdą panowie? Szanse są duże, zwycięstwo da nam drugie miejsce w grupie A i spokojne utrzymanie w pierwszej dywizji. Jeśli wygramy dziesięcioma lub więcej punktami, odrobimy straty z Pragi. Wtedy wystarczy nawet jednopunktowe zwycięstwo w Tallinie z Estonią i jedziemy do Nowego Sadu, by z Węgrami i Izraelem zagrać o ostatnie wolne miejsce na ME.

Przed rozpoczęciem dodatkowych kwalifikacji wydawało się, że Czesi to murowany faworyt grupy – w końcu do drużyny doszło dwóch potencjalnie najlepszych graczy (Jirzi Welsch, Lubos Barton) a czeski paszport dostał rozgrywający z USA Maurice Whitfield. Te roszady diametralnie zmieniły czeski styl gry, ale trudno powiedzieć, czy drużyna Michala Jezdika jest przez to silniejsza niż rok temu. Wtedy za atak odpowiadała właściwie cała drużyna, teraz ofensywę Czechów prowadzi jeden gracz – Jirzi Welsch. – Jirzi nigdy nie był strzelcem – mówi o swoim koledze Lubos Barton i potwierdzają to statystyki. Welsch rzuca z częstotliwością karabinu maszynowego, ale rzadko trafia – 15/44 z gry, w tym 3/13 za trzy. Jednak jego rola w zespole jest nie do przecenienia – to od niego zaczyna się niemal każda akcja ofensywna Czechów, a gdy trzeba, potrafi skutecznie zagrać jeden na jeden. Tak było w meczu z Estonia – Czesi mieli ogromne problemy w ataku i Welsch, widząc to, konsekwentnie grał sam, wymuszał faule i trafiał wolne – wykorzystał 21 z 22 prób.

Drugim zawodnikiem, na którego muszą uważać nasi koszykarze, jest Lubos Barton. Jego gra o tyle nam nie odpowiada, że skrzydłowy Jouventutu Badalona wychodzi na czwórce, gdzie ma znaczną przewagę szybkości nad Dylewiczem czy Szewczykiem. Jego firmową akcją jest wejście pod kosz i rzut wysokim łukiem, który sprawił nam sporo problemów w Pradze. Zagadką jest dyspozycja Ondreja Starosty, który ma chroniczne problemy z kolanami i gra w kratkę – przeciw Estonii w dwóch meczach miał średnio 17,5 punktu i 9,5 zbiórki, ale w starciu z Rafałem Bigusem wypadł blado. – Najsłabszą formacją Czechów są obrońcy – mówi rozgrywający Polonii Łukasz Koszarek i ma racje – Petr Czudek wciąż dobrze broni i podaje, ale w ataku można go odpuścić, natomiast Maurice Whitfield na razie zawodzi.

Co powinno być atutem naszej kadry? Na pewno rotacja na pozycjach podkoszowych. Czesi, poza Starosta i mierzącym dwa metry Bartonem mają do dyspozycji jedynie przeciętnego Petra Bendę, chudego jak tyczkę i rzucającego tylko za trzy Stanislava Votroubka oraz niedoświadczonego Zbynka Pospisla. Kontuzjowany jest bowiem rezerwowy silny skrzydłowy Radek Neczasz, a trener nie zdecydował się na razie sięgnąć po pozostających w rezerwie braci Dousa z praskiej Sparty – Daniela (219 cm) lub Davida (208 cm).

Liderem naszego zespołu, tak jak w poprzednich spotkaniach, powinien być Michał Ignerski. Skrzydłowy Anwilu, który w czwartek zadebiutuje przed swoją nową publicznością, jest w fenomenalnej dyspozycji. Spora w tym zasługa trenera Maticia, który większość zagrywek w ataku ustawia pod niego. Na pewno podwójnie zmobilizowani będą nasi rozgrywający – Bartoszowi Sarzało dobry występ przeciwko Estonii na pewno da dodatkową pewność w grze, a Robert Skibniewski będzie chciał udowodnić, że może być kluczowym graczem drużyny Maticia.

Kluczem do zwycięstwa we Włocławku będzie szybka gra i ograniczenie poczynań „wielkiej trójki” – Welscha, Bartona i Starosty. Trudny sprawdzian czeka naszych obwodowych, bo jeśli chce się wygrać odpowiednią ilością punktów, trzeba cały czas kontrolować wynik i tempo gry. Zimnej krwi zabrakło w Pradze. – Mogliśmy tam przegrać najwyżej dwoma, czterema punktami – przypomina Koszarek. Niestety, nasi młodzi gracze obwodowi stracili zimną krew w końcówce, i zamiast egzekwować zagrywki, próbowali indywidualnym akcjami zmniejszać straty. To nie może powtórzyć się we Włocławku – potrzebna jest mądra, spokojna gra. Czy Sarzało, Skibniewski i Chyliński podołają wyzwaniu? Przekonamy się już w czwartek, początek spotkania o 18 a retransmisja w TVP3 od 19.

Kadra trenuje we Włocławku      Wtorek, 30.08.2005 / 17:20

Reprezentanci Polski od poniedziałku szlifują formę na ecz z Czechami we włocławskiej Hali Mistrzów. 13 zawodników nie narzeka na żadne kłopoty zdrowotne. W pełni sprawny jest już Michał Ignerski, który mecz z Estonią rozegrał z kontuzją ścięgna Achillesa. Po dodatkowych zabiegach w Lublinie (podczas dwudniowej przerwy w treningach) oraz już we Włocławku wszystko powinno być w porządku.

Jedyną złą informacją z ostatnich godzin jest dłuższa przerwa kontuzjowanego od czerwca rozgrywającego Polonii SPEC Warszawa Łukasza Koszarka. Ten zawodnik w poniedziałek przechodził kolejne badania w Warszawie i decyzją lekarzy będzie jeszcze pauzował cztery tygodnie. Wyklucza to jego grę w kadrze do końca tegorocznego sezonu reprezentacyjnego, nawet gdyby zespół Maticia awansował do finału mistrzostw Europy (25 września w Belgradzie).

Kadrowicze w 13-osobowym składzie (Sarzało, Skibniewski, Chyliński, Roszyk, Radwan, Stefański, Ignerski, Hyży, Dylewicz, Szewczyk, Radke, Bigus, Gortat) odbyli dwa treningi w poniedziałek i dwa we wtorek. W poniedziałek ćwiczyli bez pierwszego trenera Veselina Maticia, który pojechał do Opawy (tuż za granicą Polską), żeby osobiście obserwować mecz Czechy - Estonia (96:86). Zaraz po meczu we Włocławku (czwartek, godz. 18) Polacy pojadą do Warszawy, skąd w piątek polecą do Tallina na niedzielny ostatni mecz grupowy z Estonią.

Emocje w Opawie            Wtorek, 30.08.2005 / 00:02

To miała być dla Czechów ważna, ale niezbyt wymagająca rozgrzewka przed meczem we Włocławku. Tymczasem Estończycy dość niespodziewanie postawili trudne warunki i dopiero zryw Jirzego Welscha w końcówce zapewnił Czechom zwycięstwo 96:86. Jeszcze na cztery minuty przed końcem na tablicy wyników był remis, ale wtedy do roboty wziął się Welsch, który indywidualnymi akcjami przesądził o zwycięstwie swojego zespołu. Obrońca Milwaukee Bucks zdobył 27 punktów, w tym aż 21 z rzutów wolnych – przy 22 wykonywanych. Pod koszami dominował Ondrej Starosta(21 punktów, 12 zbiórek), a Czesi mieli łącznie aż 49 rzutów wolnych (z czego trafili 42) – nic dziwnego, że aż sześciu estońskich koszykarzy spadło za faule. 

Czechy – Estonia 96:86 (29:21, 22:24, 22:25, 23:16)
Czechy: Welsch 27, Starosta 21, Sokolovsky 17, Barton 16, Milos 8, Whitfield 3, Czudek 2, Pospisil 2, Benes 0, Votroubek 0
Estonia: Muursepp 21, Kikerpill 19, Tein 11, Makke 11, Kangur 8, Talts 5, Dorbek 4, Sokk 4 ,Parn 3, Leppik 0, Armpalu 0


Trzy punkty na wagę awansu         Wtorek, 30.08.2005 / 00:22

Dwa kluczowe mecze, dwa minimalne zwycięstwa faworytów, jedna dogrywka - w grupach B i C emocji nie brakowało, ale wszystko już wiadomo - dalej awansują Węgry i Izrael. Nic nie jest już w stanie odebrać Izraelowi i Węgrom awans do turnieju w Nowym Sadzie. W poniedziałek sprawdziło się stare powiedzenie, że szczęście sprzyja lepszym – jedno i dwupunktowe zwycięstwa po zaciętych meczach odnieśli gospodarze.

Grupa B: Walka do końca
Świetny występ mniej widocznego do tej pory Gerbena van Dorpe nie uratował Belgów. Zmiennik Hervella i Mbengi zdobył 22 punkty, ale goście, po zaciętej końcówce byli lepsi. Belgowie zdecydowanie wygrali walkę na tablicach, ale popełniali zbyt wiele strat, które po kontratakach na punkty zamieniali szybcy obrońcy Izraela.

Izrael – Belgia 69:67 (17:24, 15:19, 22:12, 15:12)
Izrael: Green 14, Burstein 13, Tapiro 12, Watson 10, Markovich 6, Shelef 5, Mizrahi 3, Hagag 2, Kozikaro 2, Peleg 2
Belgia: van Dorpe 22, Hervelle 14, Ilunga-Mbenga 10, Muya 9, Major 6, Beghin 4, Sambwe-Lunkamba 2, van der Jonckheyd 0, Bellin 0

Tabela:    1. Izrael 3-0    2. Belgia 1-2    3. Holandia 0-2

Grupa B: Gulyasz dominator
Środkowy Portugalii Elvis Evora kilka dni temu dał szkołę wysokim koszykarzom Szwecji. W poniedziałek sam odebrał lekcję od Roberta Gulyasa, który zdobył 30 punktów i miał 10 zbiórek. Na nic zadały się starania skrzydłowego Francisco Jordao – w dogrywce więcej spokoju zachowali Węgrzy, którzy dzięki temu zwycięstwu mogą pakować już bagaże na samolot do Nowego Sadu.

Węgry – Portugalia 77:76 po dogr. (23:22, 18:17, 14:10, 13:19, 9:8)
Węgry: Gulyas 30, Kaman 13, David 10, Meszaros 8, Nemeth 8, Kalman, Sitku 3, Bader 1, Denes 0
Portugalia: Jordao 33, Andrade 14 , da Silva 13, Evora 6, Cunha 5, Saraiva 5, Seixas 0, Perdigao 0, Coelho 0, Simao 0

Tabela    Węgry 3-0     Portugalia 1-2     Szwecja 0-2


Piątek, 26.08.2005 / 21:31
Oceny Polaków za mecz z Estonią   http://www.era.kadra.pl

Wreszcie zwycięstwo Polaków, a więc oceny wyższe. Najlepsi w naszym zespole Michał Ignerski i Szymon Szewczyk zasłużyli na piątki.
Oto oceny koszykarzy Polski za mecz z Estonią, w szkolnej skali 1-6:
nr 4 - Bartosz Sarzało - 7 punktów, 3 zbiórki - ocena 4
Wyraźnie lepszy w piątek z dwójki naszych rozgrywających. Co prawda nie miał żadnej asysty, ale to po części wynika ze sposobu rozgrywania akcji Polaków w ataku. Jednak miał tylko dwie straty, a w końcówce zagrał kilka bardzo dobrych akcji. Nie spalił się na pewno przed domową publicznością, co też idzie na plus 22-letniego rozgrywającego.
nr 5 - Robert Skibniewski - 3 punkty, 1 asysta, 5 strat - ocena 3-
Słabszy dzień rozgrywającego Śląska Wrocław. Jego dwie straty w końcówce mogły nawet nas kosztować mecz. Dobrze broniący Tanel Sokk narobił „Skibie" kłopotów.
nr 6 - Hubert Radke - 3 minuty, 0 punktów - ocena: brak
Dwa razy dał szybką zmianę na pozycji silnego skrzydłowego.
nr 7 - Grzegorz Radwan - nie grał
nr 8 - Marcin Stefański - 1 punkt, 5 zbiórek, 4 asysty - ocena 3+
Waleczny Stefański miał kilka dobrych asyst, ale kilka razy tym razem dał się oszukać w obronie, zwłaszcza Tanelowi Teinowi.
nr 9 - Radosław Hyży - 2 punkty, 2 asysty, 3 straty - ocena 3+
Grał krótko, ale jego akcje miały znaczenie. Para dobrych asyst w drugiej kwarcie rozbiła rywala, a w czwartej kwarcie dwa wymuszone faule w ataku rywali także pomogły w zwycięstwie. Zrobił to, co miał zrobić - zamieszanie na boisku, kiedy schodzi z niego Ignerski.
nr 10 - Szymon Szewczyk - 18 punktów, 5 zbiórek, 4 straty - ocena 5-
Szewczyk dostarczał punkty wtedy, kiedy bardzo tego potrzebowaliśmy. Jego trójka była bardzo ważna w czwartej kwarcie. Walczył także pod tablicami, a minusem były tylko faule i straty. W jednej z akcji podał na wsad Marcinowi Gortatowi tak wysoko, że prawie zarysował sufit.
nr 11 - Michał Ignerski - 26 punktów, 8 zbiórek, 2 asysty - ocena 5+
Wielka forma lidera naszej kadry. Waleczny, mądry i skuteczny. Byłaby szóstka, ale... zostawimy ją w zapasie na jeszcze lepsze występy, które na pewno nadejdą.
nr 12 - Filip Dylewicz - 4 punkty, 4 zbiórki - ocena 3
Wyszedł w pierwszej piątce, ale popełniał za dużo błędów. Z rywalizacji o miejsce w składzie z Szewczykiem może jednak wyniknąć wiele dobrego.
nr 13 - Marcin Gortat - 5 punktów, 2 zbiórki - ocena 4
Mało porywające statystyki, ale Gortat był bardzo ważnym zawodnikiem zespołu Maticia. W pierwszej połowie zatrzymał zupełnie gwiazdę Estonii Martina Muurseppa, który już dawno nie zdobył w reprezentacji tak mało punktów (9 - trafiając tylko 4 z 11 rzutów). Były takie akcje, w których 31-letni były gracz CSKA Moskwa po prostu bał się 21-letniego Gortata.
nr 14 - Michał Chyliński - 6 punktów, 2 asysty - ocena 3
19-latek ciągle uczy się dorosłej koszykówki i ciągle nie może odnaleźć skuteczności. U Maticia ma jednak pewne miejsce w zespole, bo zawsze walczy i zawsze wypełnia dokładnie polecenia trenera.
nr 15 - Rafał Bigus - 10 punktów, 3 zbiórki - ocena 4
Zmęczył rywali w pierwszej i trzeciej kwarcie, kiedy dostawał piłkę pod kosz, to były pewne punkty. Bardzo solidny punkt polskiego zespołu.

Piątek, 26.08.2005 / 17:26
Pierwsze zwycięstwo

Emocje, efektowne akcje i zwycięstwo - kibice w Starogardzie nie mogli sobie wymarzyć lepszego spotkania, szczególnie, że bohaterem końcówki był ich krajan Bartosz Sarzało. Polska pokonała Estonię 82:76 a Michał Ignerski z Szymonem Szewczykiem dali prawdziwy koncert gry ofensywnej. Polacy zagrali ambitnie, walecznie, efektownie. Popełniali te same błędy, które przytrafiają im się od dłuższego czasu. Brakowało dokładnego rozegrania akcji, czasem dokładności w obronie. Polacy pokazali jednak wiele atutów, które dały im zwycięstwo - przede wszystkim świetną, wszechstronną grę Michała Ignerskiego, szeroki wachlarz ofensywny Szymona Szewczyka, siłę przebicia Rafała Bigusa pod koszem. - Czesi są coś nam winni. We Włocławku postaramy się to odebrać - mówi Marcin Gortat, który zatrzymał Martina Muurseppa. Jeśli progres nadal będzie postępował w takim tempie, są szanse odrobiś straty z Pragi.

Pierwsze piątki:

Polska: Sarzało, Chyliński, Ignerski, Dylewicz, Bigus
Estonia: Leppik, Parn, Tein, Muursepp, Armpalu

Po pierwszej kwarcie: Jeśli opanujemy nerwy, zwyciężymy. Estonia ma poważny problem - brakuje kogoś, kto mógłby zatrzymać Ignerskiego i Bigusa. Gramy jednak zbyt nerwowo i brakuje cierpliwości pod koszem. Manewr trenera Sokka z Leppikiem i Parnem w piątce nie udał się, natomiast bardzo dobrze pokazał się Bartosz Sarzało. No i Ignerski - potencjał ofensywny na europejskim poziomie.
Po pierwszej połowie: Rotacja wysokich to nasz największy atut - Szymon Szewczyk i Marcin Gortat to dwugłowy smok, który wzajemnie się uzupełnia. Szewczyk jest świetny w ataku, a Gortat doprowadził do szewskiej pasji Martina Muurseppa, gdy trzy raz z rzędu zatrzymał go w grze tyłem do kosza. Estończycy grają przeciętnie, my - jeśli jesteśmy skoncentrowani - nie mamy problemów ze zdobywaniem punktów. Ignerski i Szewczyk nie mają godnych siebie obrońców i jeśli będą dostawać dobre piłki, wygramy. Wie o tym trener Matić, który większość akcji ustawia pod ten duet. Najgroźniejszy u rywali Martin Muursepp ma jak na razie 1/6 z gry.

Po trzech kwartach: Ach, gdyby nie ostatnie minuty.... Zaczęliśmy świetnie, prowadziliśmy kilkunastoma punktami, ale nagle coś się zacięło. Zamiast dokładnych podań - głupie straty, a nieskuteczni do tej pory Estończycy nagle trafili serię rzutów z daleka i odrobili większość strat. Dobrze, że na koniec kwarty za trzy trafił Chyliński - ten gracz ma ogromny potencjał, a z każdą minutą czuje się coraz pewniej.
Uff... wszyscy kibice odetchnęli wraz z końcowym gwizdkiem. Było dobrze, momentami bardzo dobrze, a jednak nie zabrakło emocji w końcówce. Gdy wydawało się, że łatwo dowieziemy kilkunastopunktowe prowadzenie do końca, coś się zacięło i zamiast dobrych podań były głupie straty, które wykorzystywali Estończycy. W końcu zaczął trafiać Tanel Tein i zrobiło się groźnie - prowadziliśmy już tylko dwoma punktami. Na szczęście kilka dobrych akcji, w tym trójka Bartosza Sarzało, uratowała zwycięstwo. Polska pokonała Estonię 82:76 i było to pierwsze zwycięstwo kadry Veselina Maticia w dodatkowych kwalifikacjach.

Polska - Estonia 82:76 (21:18, 20:12, 18:21, 23:25)
Polska: Ignerski 26(2), Szewczyk 18(1), Bigus 10, Sarzało 7(1), Chyliński 6(1), Gortat 5, Dylewicz 4, Skibniewski 3(1), Hyży 2, Stefański 1, Radke 0.
Estonia: Tein 26(5), Kangur 15(1), Muursepp 9(1), Kikerpill 9(1), Sokk 7, Makke 4, Dorbek 3, Armpalu 2, Talts 1, Leppik 0, Parn 0

Nasza kadra jest młoda i trenuje ze sobą dopiero od dwóch miesięcy - to widać. Mamy ogromny potencjał, szczególnie wśród graczy wysokich - to widać jeszcze bardziej. Michał Ignerski to europejski poziom, jeśli chodzi o grę w ataku - 26 punktów, 8 zbiórek i ogromna pewnośc w grze, której brakowało mu rok temu. Wyraźnie widać, jak wiele dla zawodnika znaczy silna pozycja w klubie i sporo minut na parkiecie - metamorfoza Ignerskiego z superutalentowanego ale nierównego w lidera dokonała się - w sezonie na poziomie klubowym, teraz na poziomie reprezentacyjnym. W Starogardzie świetnie wypadł też Szymon Szewczyk, który jest prawdziwym wulkanem energii i potrafi dać taką zmianę, że trener Estonii tylko bezradnie rozkładał ręce. Świetnie spisuje się też rotacja środkowych - Rafał Bigus pod koszem nie ma rywala w tej grupie, a Marcin Gortat broni na europejskim poziomie. Miło było patrzeć, jak były gracz NBA Martin Muursepp odbija się jak piłka od naszego środkowego.

Problemem Polaków jest tylko to, jak te wszystkie atuty wykorzystać. Młodzieńcza fantazja często ponosi naszych rozgrywających, którzy chcieliby wszystkie akcje kończyć "pod telewizję", co często kończy się stratami. Brakuje też strzelca z dystansu, który mógłby wykorzystać zasłony Szewczyka, Gorata czy Bigusa i przymierzyć z dystansu. Jeśli utrzymamy tą dyspozycję, powinniśmy wygrać w Tallinie. Wszystko więc rozstrzygnie się już 1 września we Włocławku - jest realna szansa odrobić straty z Pragi. A wtedy pierwsze miejsce będzie nasze.

Przed meczem Polska - Estonia: Wygrać, by rozpocząć serię   Piątek, 26.08.2005 / 01:06

- Teraz wygrywamy wszystkie trzy mecze i jedziemy na turniej do Nowego Sadu - mówił po spotkaniu z Czechami Filip Dylewicz. Tak samo mówią jego koledzy, więc kibice liczą, że seria zwycięstw naszej drużyny rozpocznie się w dzisiejszym meczu z Estonią, szczególnie że do składu wraca Krzysztof Roszyk. Początek spotkania w Starogardzie Gdańskim o 18. Niewielu było optymistów, którzy przed spotkaniem z Czechami dawali kadrze Veselina Maticia szansę na zwycięstwo. A jednak - choć to rywal ostatecznie był lepszy, to Polacy pokazali sporo dobrej gry i byli bliscy wywiezienia z Pragi korzystnego wyniku. Ale i tak wszyscy wierzą, że dziewięć punktów straty uda się odrobić w rewanżu. - Na pewno pomoże nam gorąca włocławska publiczność - przekonuje Michał Ignerski.

Teraz jednak przed Polakami spotkanie z Estonią w Starogardzie Gradńskim. Zainteresowanie spotkaniem jest duże, bo koszykówka w mieście to sport numer jeden, a w kadrze Maticia jest rodowity starogardzianin - rozgrywający Bartosz Sarzało. - Estonia gra przez dwadzieścia minut, ale bardzo intensywnie. Potem nie mają już sił, więc jeśli do tego momentu będziecie prowadzić, to potem już nic złego wam się nie stanie - przekonuje gwiazda czeskiej kadry Lubosz Barton. I wie co mówi - Czesi bez większego wysiłku pokonali Estonię w Tallinie. Estonia to już nie ten sam zespół, z którym kilka lat temu walczyła kadra prowadzona przez Dariusza Szczubiała. Estończycy stracili swoją najgroźniejszą broń - rzuty za trzy, pozostały im tylko indywidualne umiejętności Martina Muurseppa i waleczna młodzież - Kristjan Kangur czy Tanel Sokk. Zupełnie bez formy jest znany ze Śląska Wrocław Tanel Tein oraz środkowi Ardo Armpalu i Kristjan Makke, przez co trener Tiit Sokk jest właściwie skazany pod koszem na duet Kangur-Muursepp.

Trener Veselin Matić ma tylko jeden problem - kontuzję Michała Ignerskiego, u którego lekarze wykryli niewielki obrzęk kaletki ścięgna Achillesa. Brak lidera naszej drużyny byłby ogromnym osłabieniem, ale wszyscy wierzą że skrzydłowy Anwilu jednak zagra. Na pewno zagra za to Krzysztof Roszyk, któremu zagoiły się już obtarcia na stopach i w meczowej dwunastce ma zastąpić Grzegorza Radwana.  Początek spotkania w Starogardzie Gdańskim o 18, a od 19 do 20.30 TVP3 przeprowadzi relację z tego spotkania. A statystyczna relacja "na żywo" oraz "kwarta po kwarcie" tylko na www.erakadra.pl - zapraszamy!  Kadra Estonii na mecz z Polską:

4.Tanel Tein
5. Gert Dorbek
6. Silver Leppik
7. Veljo Vares
8. Janar Talts
9. Andre Parn
10. Kristjan Makke
11. Tamo Kikerpill
12. Ardo Armpalu
13. Martin Muursepp
14. Kristjan Kangur
15. Tanel Sokk

Polska - Czechy: Najlepsze akcje na wideo  Czwartek, 25.08.2005 / 18:08

Alley-oop Skibniewskiego z Szewczykiem, blok Gortata na Welschu - to tylko niektóre z najlepszych akcji ze spotkania naszej kadry z Czechami, które można obejrzeć na naszym portalu.

Za przygotowanie plików dziękujemy Romanowi Tymańskiemu, asystentowi trenera Veselina Maticia.
* Podanie Michała Chylińskiego pod kosz i punkty Rafała Bigusa
* Blok Marcina Gortata na Jirzim Welschu
* Kontratak Michała Ignerskiego
* Alley-oop Roberta Skibniewskiego z Szymonem Szewczykiem
* Blok Marcina Stefańskiego na Ondreju Staroście

Lubosz Barton: Wygracie z Estonią    Czwartek, 25.08.2005 / 03:25

- Super, że mamy dwa zwycięstwa, ale to jeszcze nie przesądza niczego - mówił po meczu z Polakami najlepszy zawodnik Czechów Lubosz Barton, od nowego sezonu zawodnik Joventutu Badalona

Piotr Szeleszczuk: Chyba nie spodziewaliście się tak równego meczu z Polakami?
Lubosz Barton: - Byliśmy faworytami, ale Polacy zawsze mieli utalentowany zespół, zwłaszcza wysokich graczy. A tam my nie jesteśmy tak silni. Więc wiedzieliśmy, że musimy poradzić sobie z waszymi wysokimi zawodnikami i to nam się udało zwłaszcza w drugiej połowie.
Polska drużyna bardzo się zmieniła w tym roku. Skąd wiedzieliście, że mamy dobrych wysokich zawodników?
- Polacy zawsze mieli wysokich graczy, którzy potrafili wiele, a nie tylko grali siłowo. Ciężko było grać z nimi. Musieliśmy walczyć od pierwszej minuty i to był dlatego dobry mecz.
Przed meczem mówił Pan, że to będzie ciężkie spotkanie ze względu na nową, ogromną halę, w której nigdy nie graliście.
- To było nowe doświadczenie i po prostu nie wiedzieliśmy, co z tego wyniknie. Mogło być świetnie, a mogła być wpadka. Ale chyba nam to posłużyło, bo najważniejszą sprawą było zwycięstwo, a to się udało.
Widział Pan już obu przeciwników w grupie, Polskę i Estonię. Jak porównać te zespoły?
- Jeśli będziecie grali blisko kosza, Estonia nie ma szans. Oni walczą przez 20 minut, a potem nie mają już siły. Kiedy uda się wam zdobyć 10 punktów przewagi, później będzie już tylko łatwiej i wygracie wysoko. Tak było z nami w Rakvere. Nie graliśmy wcale świetnie w drugiej połowie, a i tak wygraliśmy prawie 20 punktami.
Jirzi Welsch ma u waszego trenera chyba carte blanche, bo może robić co chce na parkiecie. Z Polską wygraliście, ale spudłował sporo rzutów.
- On jest dla nas najważniejszym zawodnikiem. Umie tak wiele, że potrzebujemy, żeby był na boisku nawet jeśli nie trafia swoich rzutów. Wtedy wnosi do gry zupełnie co innego. Moim zdaniem on właściwie nigdy nie był strzelcem, za to może podać, bronić, ma wielkie doświadczenie. On musi być na boisku cały mecz i to na pewno nie jest dla nas problem.
Macie na koncie dwa zwycięstwa i macie dobrą sytuację do awansu do dalszych baraży. Jesteście spokojniejsi?
- Super, że mamy dwa zwycięstwa, ale to jeszcze nie przesądza niczego. Polska zapewne wygra z Estonią dwa razy i w Polsce znów trzeba będzie wygrać.
Pan i Jirzi Welsch rok temu nie graliście w kadrze. W Polsce mamy ten sam problem - Maciej Lampe i kilku starszych zawodników nie chcą grać w reprezentacji.
- Ja zawsze chciałem grać w kadrze, dla mnie to kwestia dumy narodowej. Zawsze chce reprezentować kraj. Dziwiło mnie, gdy byłem młodszy, że zawodnicy odmawiali. Czasami jednak nie ma takiej możliwości. Na pewno to źle dla Polski, że nie gra trzech najlepszych zawodników. Ale cóż - dla nas to lepiej... (śmiech)

Oceny Polaków za mecz z Czechami    Środa, 24.08.2005 / 01:22

Najlepsi w naszym zespole byli Michał Ignerski, Szymon Szewczyk i Rafał Bigus. Jak zwykle wystawiamy cenzurki naszym reprezentantom
Ocenę utrudnia nam nieco brak oficjalnych statystyk z meczu - w czwartej kwarcie padł system komputerowy FIBA i czescy statystycy nie mogli kontynuować pracy.

Oceny Polaków za mecz z Czechami (skala szkolna 1-6)

nr 4 Bartosz Sarzało - 0 punktów - ocena: brak
Wszedł tylko na kilka sekund na koniec drugiej kwarty, żeby pomóc w obronie.
nr 5 Robert Skibniewski - 2 punkty - ocena 3+
Dopiero od dwóch tygodni w treningu, ale już gra nieźle. Kilka świetnych podań, efektowne zagranie z Szymonem Szewczykiem (alley-oop), jeszcze jednak wiele błędów. Z nim na boisku zupełnie inaczej gra jednak Michał Ignerski i to znów było widoczne. NIezbędny w tej drużynie
nr 6 Hubert Radke - nie grał
nr 7 Grzegorz Radwan - nie grał
nr 8 Marcin Stefański - 7 punktów - ocena 1

Spisywał się długo całkiem dobrze. Zaskoczył rywali dwiema trójkami, walczył w obronie przeciwko Jirziemu Welschowi całkiem udanie. Jednak zagranie z końcówki meczu kompletnie go dyskwalifikuje. Kopnięcie poza akcją Ladislava Sokolovsky'ego nie powinno się zdarzyć. Oby nie doszło do dyskwalifikacji. Byłoby 3+, a musi być „jedynka".
nr 9 Radosław Hyży - 9 punktów - ocena 3
Niezła zmiana w drugiej kwarcie, kiedy zdobył siedem punktów. Jednak było w jego grze sporo nerwowości i niedokładności. Pytanie meczu: czy powinien grać w końcówce, kiedy wszyscy dookoła dopominali się wyjścia na boisko Michała Ignerskiego. Ale to oczywiście nie jest problem Hyżego...
nr 10 Szymon Szewczyk - 15 punktów - ocena 4+
Człowiek-energia znów pokazał klasę. Gdyby jeszcze trafiał więcej wolnych (3/6)... Bardzo skuteczny, waleczny, najbardziej efektowny z Polaków. Oby utrzymał wysoką formę w ataku. Miał jednak kłopoty w obronie, musiał kryć dużo niższego Lubosza Bartona, który to dobrze wykorzystywał.
nr 11 Michał Ignerski - 17 punktów - ocena 5-
Najlepszy w naszym zespole, jak wypada liderowi. Jednak szybkie dwa faule (i później w II połowie szybki trzeci) osłabiły jego grę w obronie. Tajemnicą jest, czemu trener Matić nie wystawił go w końcówce. Może jego ze dwa rzuty zmniejszyłyby choć wynik, co może mieć znaczenie w ostatecznej rozgrywce o pierwsze miejsce.
nr 12 Filip Dylewicz - 4 punkty - ocena 3
Wypadł z pierwszej piątki i to chyba mu zaszkodziło. Zupełnie niespodziewanie zagrał bez pasji i słabo w obronie. Dobry był dopiero w końcówce, ale to za mało jak na zawodnika tego formatu.
nr 13 Marcin Gortat - 2 punkty - ocena: brak
Grał bardzo krótko w drugiej kwarcie, przy dobrym występie Rafała Bigusa nie dostał tylu minut co zwykle. Popisał się świetnym blokiem na szarżującym na kosz Welschu.
nr 14 Michał Chyliński - 2 punkty - ocena 3-
Matić zawierzył w ogromnym stopniu 19-latkowi, ale tego zżarła wyraźnie trema. Walczył, ambitnie przebijał się przez zasłony i nieco zmęczył Welscha, którego krył długo, ale nie można być zadowolonym z poziomu jego gry. Wystąpił przez ponad 30 minut, nie popełniał wielu błędów, ale nie może być aż tak bojaźliwy. Może kiedy pozbędzie się tremy debiutanta, będzie lepiej.
nr 15 Rafał Bigus - 6 punktów - ocena 4
Niespodziewanie ostoja naszego zespołu pod koszem. Dobrze walczył, wytrzymał mecz kondycyjnie, wykonał kilka dobrych akcji w ataku, sporo zbierał, nieźle orientował się w grze i podawał. Nie dał zupełnie pograć Ondrejowi Staroście, którego polscy trenerzy mocno się bali. Oby tak dalej.


Michał Chyliński: Stać nas na wygranie grupy    Środa, 24.08.2005 / 01:59

Na pewno musimy poprawić organizację gry w ataku, bo były jeszcze momenty, kiedy nie wiedzieliśmy, co grać - przyznaje po meczu z Czechami w Pradze nasz najmłodszy reprezentant Michał Chyliński

Piotr Szeleszczuk: Dzisiaj zadebiutowałeś w meczu o punkty w reprezentacji seniorów, a przecież jeszcze niedawno byłeś zupełnie gdzie indziej. Na wakacjach?
Michał Chyliński: Najpierw przygotowywałem się do występów w reprezentacji młodzieżowej. Ale potem nie miałem wcale wakacji. Teraz jestem tutaj.
Grając w Bułgarii mecze dywizji II młodzieżowych mistrzostw Europy chyba nie spodziewałeś się, że wyjdziesz niedługo w pierwszej piątce kadry, żeby grać przeciwko słynnemu Jirziemu Welschowi?
- Na pewno się nie spodziewałem. Zawsze jednak było moim marzeniem grać w reprezentacji seniorów. Jestem na pewno bardzo szczęśliwy, chociaż nie zagrałem dzisiaj żadnego wielkiego meczu.
W czwartej kwarcie był remis i potem najpierw Ty, a później Robert Skibniewski nie trafiliście z dystansu. Można to było zagrać inaczej?
- Na pewno można było to zagrać lepiej. Ale Czesi mocno naciskali. Te rzuty były nieprzygotowane i na pewno lepiej byłoby zagrać pod kosz. Ale stało się i nie cofniemy tego.
Czy Czesi zaskoczyli was czymś w porównaniu z tym, co przekazywał na odprawach trener Matić?
- Nie zaskoczyli. Byliśmy naprawdę dobrze przygotowani, znaliśmy wszystkie ich zagrywki.
Jirzi Welsch to bardzo znany zawodnik NBA, wcześniej gwiazda Europy. Jak się przeciwko niemu grało?
- Ciężko. Jest bardzo inteligentny, dobrze rzuca, właściwie umie zrobić wszystko. Było bardzo trudno.
Czy w Polsce można odrobić straty z tego meczu? Hala była chyba atutem Czechów?
- Z pomocą własnych kibiców jesteśmy w stanie wygrać u siebie i odrobić straty. Moim zdaniem stać nas na wygranie tej grupy.
Czyli na dwa zwycięstwa nad Estonią?
- Tak. Myślę, że to jest do zrobienia. Na pewno musimy poprawić organizację gry w ataku, bo były jeszcze momenty, kiedy nie wiedzieliśmy, co grać. Trener Matić już zapowiedział, że będziemy nad tym pracować. W obronie było nieźle, więc jeśli poprawimy atak, będą efekty.

        Rozmawiał w Pradze Piotr Szeleszczuk

Matic: Walczyliśmy jak równy z równym Wtorek, 23 Sierpnia 2005r. godz. 21:28

Zdaniem trenera kadry koszykarzy Veselina Matica o porażce z Czechami w Pradze 64:73 w pierwszym spotkaniu barażowym o finały mistrzostw Europy zadecydowała nieudana końcówka meczu w wykonaniu Polaków.
"Walczyliśmy jak równy z równym, ale w końcówce Czesi zagrali lepiej - powiedział Veselin Matic. Nie mogę być zadowolony z dobrych fragmentów meczu, bo ostatecznie przegraliśmy, choć na indywidualne wyróżnienie zasłużyli Bigus, Szewczyk i Ignerski. Porażka boli tym bardziej, że była szans na wygraną. U nas nie było zawodnika, który w końcówce przytrzymałby piłkę, zagrał spokojnie, zdobywał punkty tak jak to robił u rywali Jiri Welsch. W spotkaniu z Estonią na błędy w końcówce nie możemy sobie pozwolić" - dodał Matic, który ma nadzieję, że w meczu z Estonią zagra Marcin Stefański.

Stefański został zdyskwalifikowany za kopnięcie Ladislava Sokolovskiego (Czech uderzył go wcześniej łokciem) i końcówkę meczu oglądał na stojąco w korytarzu prowadzącym do szatni.

"Byliśmy na początku trochę zdenerwowani, bo każdy chciał zagrać jak najlepiej w debiucie i stąd słabszy początek meczu - powiedział jeden z najlepszych koszykarzy polskiej drużyny Szymon Szewczyk. - Potem było już znacznie lepiej, odrobiliśmy straty, ale w końcówce, nie wiem zupełnie dlaczego, znowu było za dużo bałaganu i prostych błędów. Kilka razy nie zastawiliśmy tablicy, ja też popełniłem ten błąd i piłka, która powinna być nasz wpadła w ręce rywali. Było też kilka głupich start i źle rozegranych akcji w ataku. Tak czy inaczej rywal nie taki straszny i stać nas na zwycięstwo nad Czechami w meczu rewanżowym w Polsce. Teraz koncentrujemy się jednak na najbliższym spotkaniu z Estonią. Ten mecz w Starogardzie musimy wygrać. Wierzę w chłopaków i dlatego jestem przekonany, że nam się to uda".

» Źródło wiadomości: PAP

Porażka na początek    Wtorek, 23.08.2005 / 17:07

Wynik gorszy niż gra - tak można podsumować pierwszy mecz naszych koszykarzy w kwalifikacjach. Po wyrównanej końcówce Polska przegrała z Czechami 73:64, ale nasza budowana od podstaw drużyna pokazała, że stać ją na bardzo dobrą grę. Nie do zatrzymania był niestety Lubos Barton, który zdobył 24 punkty. W hali ok. 5000 widzów w tym kilkudziesięcioosobowa (ale bardzo głośna) grupa kibiców w biało-czerwonych barwach ze Zgorzelca.

Pierwsze piątki:
Polska: Skibniewski, Chyliński, Ignerski, Szewczyk, Bigus.
Czechy: Czudek, Welsch, Milos, Barton, Starosta

Pierwsza piłka dla nas, rozgrywa Skibniewski i pierwszy faul Starosty na Bigusie. Z boku Ignerski i jest blisko straty, ale mamy piłkę, podanie do rogu i Ignerski za trzy!. Welsch w odpowiedzi z półdystansu, nieydana kontra naszych a próbę kontry Czechów zatrzymuje faulem Ignerski. Barton pudłuje ale ofiarny Czudek wyrywa piłkę i drugi faul Ignerskiego, a punkty zdobywa Czudek. Znów zła kontra naszych i punkty Starosty po pick and rollu. Kolejna strata naszych, kontra i Milos za trzy - 9:3 dla Czechów, czas dla nas.

Po przerwie akcja naszych i znów Czudek bliski przechwytu. Pudło Ignerskiego, zbiera Starosta a Barton trafia za trzy. Skibniewski sam, ale skutecznie z półdystansu. Pudło Welscha, doskonałe podanie Skibniewskiego do Szewczyka i punkty. Czesi bronią strefą. Pudło Welscha, nie trafia Skibniewskii ani Chyliński, ale kontra zatrzymana. Faul na Bigusie, siada Starosta (za niego Benda) a nasz center trafia jeden wolny - 12:8 dla Czechów po 6 minutach. Welsch za dwa, Chyliński nie trafia za trzy, Czesi też a Szewczyk robi kroki. Za Czudka Whietfield, a Ignerski trafia w kontrze. Fenomenalne podanie Skibniewskiego i alley oop Szewczyka - co za akcja !!!. Znów pudło Czechów, ale tracimy piłkę i Milos za trzy - już druga jego trójka. 17:12 , 2:43 do końca. Trójką odpowiada Ignerski - ależ partia skrzydłowego Anwilu. Za Milosa - Sokolovsky, a Czesi prowadzą 17:15. Ignerski pudłuje ale zbiera Bigus a Szewczyk ratuje nas z opresji uciekając obrońcy i trafiając spod kosza. Po 17, 1:45 do końca i czas dla Czechów.  

Przeszliśmy na obronę kombinowaną, strefa plus Chyliński na Welsha. Za szewczyka - Dylewicz. Bardzo dyskusyjny faul Bigusa na Whitfieldzie i jeden celny wolny. Dylewicz nie trafia wejścia pod kosz, Czesi (mimo prób dobitki) też, przy kontrze faulowany Chyliński, za Skibniewskiego - Stefański. Ignerski pudłuje za trzy ale Chyliński zbiera. Whietfield dotyka piłkę, ta wylatuje na aut ale serbski sędzia daje ją gospodarzom. Whietfield faulowany tuż za linią połowy, po gwizdku oddaje rzut - sędzoiowie dają trzy wolne. Jednak obrońca trafia raz, 19:17 na koniec pierwszej kwarty. Na razie gramy falami - najpierw było bardzo źle, potem - efektownie i skutecznie. Próbujemy uwalniać skrzydłowych (Szewczyk, Ignerski, Dylewicz) do gry jeden na jeden. Po pierwszej kwarcie przegrywamy 17:19.

Początek drugiej kwarty, na boisku Hyży. Bigus świetnie pod koszem i jest remis. Czesi pudłują za trzy a u nas trójka Stefańskiego! Za chwilę Stefański blokuje Starostę ale ten przytomne dobija. Stefański pierwszy w kontrze, faul i jeden celny wolny - wygrywamy 23:21. Welsch za dwa, odpowiada Hyży - piwot i prawy hak. Świetny rzut Bartona ponad Bigusem, ciągle remis, ale już Bigus wbija się pod samą obręcz i wykorzystuje podanie Chylińskiego. Zła kontra naszych, Stefański nie trafia zepchnięty do linii, przerywamy kontre rywala faulem. Gortat za Bigusa. I za chwilę fenomenalny blok na Welschu, tuż przy obręczy. Przechwyt Bartona punkty. Hyży traci piłkę, Sokolovsky z półdystansu i 29:27 dla Czech. Pudło Stefańskiego, nie trafia Skibniewski ale Gortat wyrywa piłkę pod koszem i dobija. Piękna akcja Bendy od linii, Stefański pudłuje za trzy, ale zaraz przejmuje piłkę. Strata Dylewicza, faul na Czudku - sędziowie oceniają go jako niesportowy. Czas dla nas, zaraz dwa wolne Czechów a na razie 3:51 do końca i 31:29 dla gospodarzy. 

Czudek trafia dwa razy i siada - za niego Whitfield. Zły rzut Hyżego ale zbiera Skibniewski. Kończył się czas, więc Gortat z trudnej pozycji i pudło. Czesi trafiają, my nie, na szczeście kolejna akcja gospodarzy nieudana. Mamy ogromne problemy w ofensywie - Hyży próbuje coś zagrać sam, jest faulowany i pudłuje oba wolne. Pudło Bartona, akcja naszych i znów faul na Hyżym przy wejściu pod kosz. Tym razem oba wolne celne 36:30 dla Czechów, minuta do końca. Benda z kłopotami ale trafia. Hyży za trzy, choć miał problemy ze złapaniem piłki. 38:34 i ostatnia akcja Czechów (23 sekundy do końca) - trener Jezdik bierze czas. Faul Skibniewskiego na Whitfieldzie, ale rzutów nie ma. Za sekundę faul Hyżego - czwarty drużyny. Whitfield po raz trzeci próbuje i prawie gubi piłkę - ofiarny pad Hyżego wysyła ją na aut, zostaje sekunda. Z boku Whietfield do Welsha ale ten pudłuje z 8 metra. Do przerwy Czesi prowadzą 38:34.

Po pierwszej połowie konkluzja jest jedna - Czesi są do ogrania. Mamy pomysł na Welscha, mamy pomysł na Starostę, trudniej nam szło w ataku gdy grała druga piątka. Czesi grają to samo co rok temu - rozrzucenie piłki lub minięcie po zasłonie, odrzucenie i rzut za trzy. Na początku trafiali (Milos dwa razy, Barton) i analogicznie jak my w drugiej kwarcie pudłowali. Zaskakująco długo (i dobrze!) grał najmłodszy w zespole Michał Chyliński który musiał zmagać się z Jirzim Welschem (3/14 z gry w tym 0/5 za 3). Tylko Barton jest na razie za sprytny dla naszych obrońców - ma już 10 punktów.

Po pierwszej połowie: Polska - Czechy 34:38 (17:19, 17:19
Polska:  Skibniewski 2, Stefański 4(1), Hyży 7(1), Szewczyk 6, Ignerski 8(2), Gortat 2, Bigus 5, Dylewicz 0, Chyliński 0, Sarzało 0
Czechy: najwięcej Barton 10 (2), Milos 6, Welsch 6

Zaczynamy od straty Ignerskiego, potem strata Czechów, pudło Chylińskiego i ładna kontra gospodarzy wykończona przez Bartona. Znów strata naszych ( do 12 z drugiej połowy dołożyliśmy już dwie) i faulowany Barton trafia oba wolne. Ignerski przeciw Welschowi -- siłowo ale skutecznie. Za chwilę rewanż Czecha, ale Ignerski trafia z półdystansu. Trzeci faul Bigusa, na szczęście Czesi pudłują. Ignerski nie trafia za trzy. Ogromny chaos pod koszem Polaków, kilka razy Czesi rzucają, piłka skacze po rękach i w końcu faul Chylińskiego. Wchodzą Sokolovsky i Benda, który nie trafia, ale znów strata naszych. Welsch trafia z półdystansu. Chyliński ratuje piłkę i podaje do Szewczyka - punkty. 46:40 dla Czechów, faul Chylińskiego (trzeci) - za niego Stefański a Welsch trafia jeden wolny. Faul Bartona na Szewczyku, jeden celny wolny. Stefański pudłuje w kontrze ale dobija Szewczyk. Blok Bigusa, Skibniewski pudłuje za trzy. Nie myli się za to z tej odległości Jirzi Welsch i 50:43 dla Czechów. Faul Welscha na Szewczyku, wracają Starosta i Milos. Szewczyk trafia raz. Pudło Starosty, Szewczyk nie myli się w kontrze, ale Barton odpowiada za trzy - ależ mecz skrzydłowego Jouventutu Badalona. Szewczyk znów na linii i znów pierwszy niecelny, drugi tak. Dylewicz za Szewczyka. Chyliński nie zauważył, że piłka po dwóch rzutach naszych nie dotknęła obręczy i musiał rzucać z 8 metrów, niecelnie. Udaje nam się obronić, ale kroki Stefańskiego w kontrze i 53:47 na 0:43 do końca. Czas dla nas.

Blok Stefańskiego i dogrywamy 30 sekund. Dylewicz próbuje pod kosz, ale piłka odbija mu się od biodra i aut. Czesi mają 13 sekund, Welsch sam ale dobre podwojenia naszych i nie udaje się mu oddać rzutu. Po trzech kwartach przegrywamy 47:53. 

 Zaczynają Czesi, ale blok Bigusa na Welschu i Stefański faulowany w kontrze. Chyliński nie trafia za trzy. Starosta pudłuje spod kosza, ale Bigus wybija na aut. Barton pięknie ponad Dylewiczem. Stefański z rogu za trzy. Przechwyt Chylińskiego, który wyczuł zamiary Czudka i faul obrońcy Czech. Dylewicz mija Bartona i punkty. 55:52 dla gospodarzy. Pudło Starosty, ale Bigus za mocno podaje do Stefańskiego i ten biegnąc za piłką wpada w reklamy. Rewelacyjna akcja 2+1 Ignerskiego, obrót zmylił dwóch obrońców a trzeci uderzył w rękę i jest remis. Barton niedolot za trzy ale zbiórka i dobitka - ależ spryt. Nie trafiamy za trzy, faulowany w kontrze Welsch a trener Matić prosi o czas. 57:55, 6:37 do końca. 

Welsch trafia jeden wolny. Doskonale Dylewicz do Ignerskiego, ale Barton znów świetnie trafia. Stefański zablokowany pod koszem a za chwilę fauluje. Barton znów sam z Dylewiczem i faul naszego skrzydłowego. Benda jednak nie trafia, ale pudłuje też Chyliński. Whietfield nie trafia, zbiera Hyży, szybkie podanie do Bigusa i faul Bendy. Chyliński jednak traci i fauluje, a po ponowieniu Benda za dwa z półdystansu. Gramy konsekwentnie na Bigusa, który jest faulowany przez Bendę, ale trafia raz - 62:58 dla Czech. Barton za trzy - co za mecz, jest dziś nie do zatrzymania! Odpowiada Chyliński z półdystansu. Whitfield trafia po wejściu, strata Hyżego, Stefański przewrócony przez Sokolovskiego fauluje Bendę po gwizdku  i dostaje przewinienie dyskwalifikujące, tak jak Czech - burza gwiazdów, choć nasi protestują, bo chwilę wcześniej Whitfield podciął Hyżego. Czesi prowadzą 69:60 ale błyskawiczna akcja naszych i punkty Dylewicza. Szewczyk nie trafia, ale Chyliński świetnie ustawia się Welschowi na faul ofensywny. Siedem punktów straty, 1:45 do końca, wraca Pavel Milos. Dylewicz nie trafia z rogu za trzy, Hyży faulem zatrzymuje kontrę a Whitfield trafia jeden wolny. Skibniewski nie trafia za trzy, ale Whitfield gubi piłkę i czas dla nas - Czesi prowadzą 70:62 na 57 sekund przed końcem. Na hali fala, kibice bawią się doskonale. Hyży pudłuje prosty rzut spod kosza, Czesi grają długo, a akcje wykańcza Welsch rzutem za trzy. Hyży poprawia się ale to Czesi wygrywają pierwszy mecz 73:64.

Czechy - Polska 73:64 (19:17, 19:17, 15:13, 20:17)
Czechy: Barton 24(4), Welsch 20(2), Milos 6(2), Benda 6, Whitfield 5, Czudek 4, Starosta 4, Sokolovsky 2, Votroubek 0
Polska:  Ignerski 17(2), Szewczyk 15, Hyży 9(1), Stefański 7(1), Bigus 6, Dylewicz 4, Chyliński 2, Gortat 2, Skibniewski 2.

Ten mecz mogliśmy wygrać. W końcówce zabrakło zimnej krwi i konsekwentnego rozegrania akcji, bo Czesi, poza fenomenalnym Bartonem, nie prezentowali się olśniewająco. Jirzi Welsch ma carte blanche od trenera Jezdika na rzuty, ale dziś trafiał bardzo rzadko, choć i tak uzbierał 20 punktów. Nie daliśmy sobie jednak rady w kluczowych momentach, ważne rzuty za trzy pudłowali Chyliński, Dylewicz i Skibniewski, co potwierdziło, że nie ma w kadrze strzelca, który mógłby trafić w decydującym momencie. Dystans do rywala był niewielki, dopóki udawało nam się grać to, co uczył przez całe lato Veselin Matić - kontry z dwoma, trzema podaniami czy indywidualne akcje skrzydłowych. I choć przegraliśmy, to zupełnie nie można porównać tego spotkania z zeszłorocznym - wtedy nasza gra była katastrofalna, teraz widać było spory progres i jeśli uda się go utrzymać, przyjdą zwycięstwa.



Nieudany początek polskich koszykarzy Wtorek, 23 Sierpnia 2005r.    23:33)

Reprezentacja polskich koszykarzy przegrała w barażowym meczu grupy A o awans do finałów mistrzostw Europy, które odbędą się w Serbii i Czarnogórze. "Biało - Czerwoni" ulegli w Pradze Czechom 64:73 (17:19, 17:19, 13:15, 17:20).
Była to pierwsza porażka podopiecznych Maticia w barażach, zaś dla Czechów druga wygrana, gdyż 19 sierpnia pokonali na wyjeździe Estonię 75:55. 

Polska rozpoczęła w składzie: Skibniewski, Chyliński, Ignerski, Szewczyk, Bigus. Początek meczu nie był udany, lecz pod koniec pierwszej kwarty Polacy zagrali kilka efektownych akcji i zmniejszyli prowadzenie gospodarzy do dwóch punktów. Na boisku pojawili się: Stefański, Hyży, Gortat, Dylewicz, Chyliński i Sarzało. Drugą kwartę przegraliśmy dwoma punktami i do przerwy było 38:34 dla gospodarzy. W trzeciej odsłonie Czesi powiększyli przewagę do 6 punktów. Po trzech minutach gry w ostatniej kwarcie Polacy doprowadzili do remisu (55:55). Końcówkę jednak nasi reprezentanci rozegrali nieskutecznie i przegrali mecz 64:73. Podsumowując - wynik gorszy niż gra. Nasza budowana od podstaw drużyna pokazała, że stać ją na dobrą grę. Nie do zatrzymania był niestety Lubos Barton, który zdobył 24 punkty. Do drugiej fazy baraży awansuje zwycięzca grupy.

Wynik    Czechy - Polska 73:64 (19:17, 19:17, 15:13, 20:17)
Czechy:
Lubos Barton 24, Jiri Welsch 20, Pavel Milos 6, Petr Benda 6, Maurice Whitfield 5, Petr Czudek 4, Ondrej Starosta 4, Ladislav Sokolowsky 2, Stanislav Votroubek 0.
Polska: Michał Ignerski 17, Szymon Szewczyk 15, Radosław Hyży 9, Marcin Stefański 7, Rafał Bigus 6, Filip Dylewicz 4, Michał Chyliński 2, Marcin Gortat 2, Robert Skibniewski 2;

Terminarz meczów Polski w grupie A baraży do ME:
26 sierpnia: Polska - Estonia (Starogard Gd., godz. 18)
1 września: Polska - Czechy (Włocławek, godz. 18)
4 września: Estonia - Polska (Tallin, godz. 17)


.Przed Polska - Czechy: Trening i numery    Poniedziałek, 22.08.2005 / 23:51

Znamy już numery z którymi zagrają polscy koszykarze podczas kwalifikacji do ME. Do Pragi dotarł Łukasz Koszarek, a nasi reprezentanci trenowali w poniedziałek wieczorem w Sazka Arena.

Obiekt robi jeszcze większe wrażenie w środku, niż z zewnątrz. Pod kilkoma zawodnikami, którzy wcześniej nie mieli okazji grać w podobnych obiektach, po prostu ugięły się kolana. Niewzruszony pozostał tylko Szymon Szewczyk, który objaśniał różnice między praską halą a obiektami NBA - w istocie sprowadzały się one tylko do rozmiarów, bo infrastruktura wewnątrz obiektu nie ustępowała niczym tej z najlepszej ligi świata. Jedyną różnicę stanowił poziom zabezpieczeń - by dostać się do hali trzeba przejść przez identyczne bramki i rentgeny jak na lotnisku, a co kilkanaście metrów stoi strażnik (mimo, że w czasie treningu obiekt był pusty!). Teren wokół hali wyłożony jest kwadratowymi płytami, na których wyryta jest data, wynik i liczba widzów wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w Sazka Arena. Z pobieżnych oględzin można się było dowiedzieć, że ligowe mecze hokeja ogląda średnio około 10.000 widzów. Wyjaśniło się też, co oznacza Sazka - to po prostu lokalny Totalizator Sportowy. Gdyby tak w Polsce ta instytucja zdecydowała się wybudować podobnej klasy obiekt...

Podczas treningu dużo było rzucania i powtórek z taktyki. Bardzo dobre wrażenie robił zwłaszcza ambitny Michał Chyliński, które ma duże szanse na wejście do pierwszej piątki, podobnie jak Szymon Szewczyk. Po treningu koszykarze urządzili sobie konkurs rzutów z połowy (gościnnie wystąpił też dyrektor sportowy Tomasz Jankowski). Zwyciężył Hubert Radke, który w dogrywce pokonał Szewczyka.

Wtorkowy mecz rozpocznie się o godzinie 17. Transmisję telewizyjną przeprowadzi drugi kanał telewizji czeskiej, dostępny przez anteny naziemne w niektórych miejscach na Górnym i Dolnym Śląsku. A my serdecznie zapraszamy na relację "kwarta po kwarcie" na naszym portalu.


W awans wierzą tylko niepoprawni optymiści  Wtorek, 23 Sierpnia 2005r. godz. 08:56

Stawką meczu w Pradze jest awans do tegorocznych mistrzostw Europy. Tak naprawdę nasza drużyna walczy jednak o to, by nie stracić szans gryw eliminacjach do kolejnego turnieju. Dzisiejszym spotkaniem Polacy inaugurują walkę w barażach o awans do turnieju finałowego, który odbędzie się we wrześniu w Serbii i Czarnogórze. O ostatnie, szesnaste miejsce rywalizuje w dodatkowych eliminacjach 10 drużyn. Są podzielone na trzy grupy. Ich zwycięzcy zagrają przed mistrzostwami w decydującym turnieju w Belgradzie.

Realny dramat

Rywalami naszej drużyny w grupie eliminacyjnej są Czesi i Estończycy. Najlepsza ekipa z tej trójki zmierzy się później najprawdopodobniej z Węgrami i Izraelem w walce o awans. Ostatni zespół naszej grupy też pojedzie do Belgradu, by walczyć z najsłabszymi przedstawicielami innych grup o utrzymanie się w I dywizji. Dwie najsłabsze ekipy tego ostatniego turnieju spadną do II dywizji, w której rywalizuje się m.in z Islandią i Maltą. W razie realizacji najgorszego, niestety możliwego scenariusza, eliminacje do mistrzostw Europy 2007 byłyby dla Polski zamkniętą imprezą. Przez kolejne dwa lata walczylibyśmy o powrót do I dywizji. Tylko ekipy występujące na tym poziomie rozgrywek mogą startować w eliminacjach.

Rozwiali nasze nadzieje

Gdy w 1999 roku przegraliśmy z Czechami w Pruszkowie, nasze niepowodzenie było odbierane jako sensacja. Rok później podczas rewanżu w Opawie Dominik Tomczyk spudłował rzut w ostatniej sekundzie meczu, który mógł dać nam awans. Wygrali Czesi i pojechali na mistrzostwa. Ten mecz zakończył epokę, podczas której mieliśmy nadzieję, że drużyna Tomczyka, Adama Wójcika i Macieja Zielińskiego będzie się liczyła w Europie. Rok temu nasza przebudowana kadra przegrała z Czechami w Nymburku 57:82.

Welsch kontra... Sarzało

Czy w tym roku może być inaczej? Patrząc realnie – może być tylko gorzej. Czesi wzmocnili skład. W ich kadrze zagrają Jirzi Welsch (z NBA, Milwaukee Bucks), Lubos Barton (Joventut Badalona) i naturalizowany amerykański rozgrywający Maurice Whitfield. My mamy nowego trenera (Veselina Maticia), ale w składzie zanotowaliśmy tylko straty. Z gry zrezygnowali ostatnio Maciej Lampe, Andrzej Pluta i Wojciech Szawarski (wcześniej Wójcik), a kontuzja wyeliminowała Łukasza Koszarka.

Efekt? Naprzeciwko We- lscha (71 spotkań w NBA, w ostatnim sezonie śr. 7,5 punktu) może stanąć Bartosz Sarzało (29 meczów w naszej ekstraklasie – 3,6 pkt).

Gorsi, ale lepsi

– Personalnie mamy słabszy zespół niż rok temu. Jesteśmy jednak lepiej przygotowani. Póki mamy szanse awansu, będziemy o niego walczyli, nie zastanawiając się nad groźbą spadku – zapowiada Michał Ignerski, który ma być nowym liderem naszej kadry.

     Michał Tomasik    Życie Warszawy


Lampe odmówił gry w kadrze    adrom 22-08-2005 , ostatnia aktualizacja 22-08-2005 18:58

Nasz jedyny koszykarz w NBA Maciej Lampe odmówił gry w reprezentacji, tłumacząc się przygotowaniami do ostatniego sezonu kontraktu w New Orleans Hornets.
Jednak na początku września pięć dni spędzi w... RPA, na obozie dla dzieci organizowanym przez NBA pod hasłem "Koszykówka bez granic".
Co na to trener Matić? - To nie jest nasza sprawa. Ja wiem tyle, że po ubiegłorocznych doświadczeniach Lampe nie chciał z nami grać. Straciliśmy go, i to źle, bo to klasowy zawodnik. Trzeba stworzyć takie warunki, żeby za rok chciał grać. Niech teraz robi, co chce, to zupełnie nieważne. Ważne, żeby był z nami za rok - skomentował trener kadry.


Bezimienni koszykarze na mistrzostwa Europy?
Adam Romański 22-08-2005 , ostatnia aktualizacja 22-08-2005 18:50

Koszykarze, których w większości nawet zagorzali fani basketu nie widzieli nigdy w akcji, zaczynają we wtorek walkę o ostatnie wolne miejsce w finałach mistrzostw Europy. Lub raczej o prawo gry w eliminacjach następnych ME. Do ponad połowy naszych zawodników pasuje to, co trener Veselin Matić mówił o Krzysztofie Roszyku: - Dotąd i w klubie, i w kadrze grało mu się łatwo. Nikt na niego specjalnie nie zwracał uwagi, niczego po nim nie oczekiwał. Jeśli zagrał źle - nic się nie stało. Jeśli dobrze - było wspaniale. Ale w moim zespole tak nie będzie. Musi wykonać powierzone mu zadania - stwierdził selekcjoner.

Zaledwie trzech zawodników kadry ma więcej niż 25 lat. Nawet potencjalni jej liderzy - Filip Dylewicz czy Szymon Szewczyk - w swoich bardzo mocnych klubach byli tylko zmiennikami gwiazd - Dylewicz dla Tomasa Masiulisa w Prokomie-Trefl Sopot, a Szewczyk dla Michaela Wrighta w Albie Berlin. Właściwie tylko grający dotąd w Śląsku Wrocław Michał Ignerski i Radosław Hyży byli liderami swojej drużyny.
Ta czwórka to chyba jedyni znani zawodnicy reprezentacji. No, może jeszcze ktoś słyszał o Marcinie Gortacie, ale głównie dlatego, że został wybrany w drafcie NBA (mocno na wyrost) i jest synem znanego przed laty boksera. Jednak i jego w akcji na boisku mało kto widział - w Polsce grał tylko w II lidze, a od dwóch lat jest rezerwowym w klubie środka tabeli Bundesligi Rhein Energie Kolonia.

O Radwanie, Sarzale, Chylińskim, Stefańskim czy Kęsickim też raczej słyszeli tylko najbardziej zagorzali kibice koszykówki. Kłopot bowiem nie tylko w tym, że nasi kadrowicze nie grali ważnych ról w swoich przedstawieniach, ale występowali w prowincjonalnych teatrzykach. 25-letni Grzegorz Radwan kiedyś próbował sił w Unii Tarnów, ale od czterech lat tułał się po boiskach pierwszej ligi (de facto drugiej), co roku zmieniając klub. Michał Chyliński dotąd grał tylko w II lidze, czyli jeszcze niżej. Marcin Stefański był w głębokiej rezerwie francuskiego JDA Dijon, który nawet nie wszedł do play-off ligi. Center Rafał Bigus (może być w pierwszej piątce) miał przeciętne statystyki w najsłabszym zespole ligi greckiej. Rozgrywający Bartosz Sarzało był co prawda w naszej ekstraklasie w Polpharmie Starogard, ale grywał po kilka minut, zdobywając średnio 3,6 punktu na mecz, rzucając ze skutecznością 30 procent. Wszyscy ci zawodnicy są w naszej reprezentacji niezastąpieni.

Dlatego Polacy - choć słusznie marzą o grze w tegorocznych finałach ME w Serbii - bardziej powinni się skoncentrować na walce o utrzymanie w tzw. Dywizji I, czyli w gronie 25 najlepszych zespołów Europy, które startują w eliminacjach (Dywizja II to eliminacje do następnych eliminacji). Spośród dziewięciu zespołów uczestniczących w barażach do Dywizji II spadną dwa najsłabsze. Co prawda prezes PZKosz Marek Pałus i trener Veselin Matić twierdzą, że spadek byłby tylko jednorazowym małym problemem (jako gospodarz i tak zagramy w ME 2009), ale taki krok do tyłu dla polskiej koszykówki i polskich koszykarzy byłby już chyba upadkiem w przepaść. Można sobie tylko wyobrazić, że występami Polaków wtedy nikt już by się nie interesował, a w meczach z Maltą czy Luksemburgiem chcieliby grać ambitni drugoligowcy. Tylko trochę mniej znani od obecnych kadrowiczów.

Skład na baraże o ME
Robert Skibniewski, 22 lata, 183 cm, Śląsk Wrocław
Bartosz Sarzało, 22, 197, Polpharma Starogard
Michał Chyliński, 19, 196, Astoria Bydgoszcz
Marcin Stefański, 22, 199, Nanterre (II liga francuska)
Krzysztof Roszyk, 27, 200, Polonia Warszawa
Grzegorz Radwan, 25, 201, AZS Koszalin
Radosław Hyży, 28, 203, szuka klubu
Michał Ignerski, 25, 206, Anwil Włocławek
Filip Dylewicz, 25, 202, Prokom-Trefl Sopot
Szymon Szewczyk, 23, 208, Olimpija Lublana
Hubert Radke, 25, 206, Anwil Włocławek
Marcin Gortat, 21, 213, Rhein Energie Kolonia
Rafał Bigus, 29, 216, Turów Zgorzelec

Terminarz grupy
19 sierpnia: Estonia - Czechy 57:75
23 sierpnia: Czechy - Polska w Pradze
26 sierpnia: Polska - Estonia w Starogardzie Gdańskim (mecz o 18, TVP 3 od 19)
29 sierpnia: Czechy - Estonia
1 września: Polska - Czechy we Włocławku (mecz o 18, TVP3 od 19)
5 września: Estonia - Polska w Tallinie

Najlepszy zespół grupy z dwoma innymi zwycięzcami grup zagra o ostatnie wolne miejsce w ME w miniturnieju w Nowym Sadzie (11-13 września). W tym samym terminie i miejscu trzy zespoły z ostatnich miejsc zagrają o utrzymanie (spadają dwa zespoły)


Przed meczem z Czechami: debiut żółtodziobów
Adam Romański, Praga 22-08-2005 , ostatnia aktualizacja 22-08-2005 19:04

Zawodnicy są trochę spięci - przyznaje trener Matić przed wtorkowym meczem z Czechami
Rok temu eliminacje ME Polska też rozpoczynała w Czechach i właściwie od razu się wtedy w Nymburku skończyły. Polacy przegrali aż 57:82 w katastrofalnym stylu i do końca rywalizacji się nie podnieśli.

Od tamtego meczu wiele się zmieniło. Nie tylko to, że w Pradze otwarto nową, piękną halę na 16 tys. widzów o nazwie Sazka Arena, w której za rok odbędzie się Final Four Euroligi. Czescy koszykarze zadebiutują w niej właśnie w spotkaniu z Polakami i jak mówią gospodarze: "może pojawi się na meczu pięć tysięcy widzów". Magnesem mają być gwiazdy, które wróciły do reprezentacji - rzucający Jirzi Welsch (z Cleveland Cavaliers przenosi się do Milwaukee Bucks) i zawodnik Lottomatiki Rzym Lubosz Barton. Do zespołu doszedł także Amerykanin z czeskim paszportem, rozgrywający Maurice Whitfield. W piątek Czesi rozgromili na wyjeździe Estonię 75:57, tracąc tylko 18 pkt w II połowie, i są faworytem dodatkowych eliminacji. Wyżej wymieniona trójka oraz testowani w lipcu przez kluby NBA skrzydłowy Pavel Milosz i center Ondrej Starosta to bardzo mocna pierwsza piątka.

Polacy jeszcze bardziej niż Czesi zmienili skład od zeszłorocznego blamażu. Z zespołu, który wystąpił w Nymburku, zagra w Pradze tylko trójka: Filip Dylewicz, Michał Ignerski i Marcin Gortat. Co więcej, aż sześciu zawodników (Chyliński, Sarzało, Skibniewski, Radwan, Stefański i Radke) po raz pierwszy zagra o punkty w zespole narodowym. Na dodatek pierwszych pięciu z tego grona to wszyscy nasi rozgrywający i rzucający. Grę Polski w kluczowym meczu poprowadzą więc na kluczowych pozycjach kompletne żółtodzioby. W pierwszej piątce zagra 19-letni Michał Chyliński, dla którego są to pierwsze w życiu mecze z poważnymi rywalami. - Nie dziwi mnie więc, że na ostatnich treningach u zawodników widać było trochę nerwowości - przyznaje trener Veselin Matić, który też zadebiutuje we wtorek.

- Czesi są mocni. Trzeba zostać w grze jak najdłużej i wtedy będzie można powalczyć o wygraną w końcówce. Najważniejsze, żeby nie dać sobie od razu rzucić kilku trójek. Mamy przewagę wzrostu, więc Dylewicz, Szymon Szewczyk i Ignerski powinni ją wykorzystywać. Taktycznie na pewno jesteśmy dobrze przygotowani - zapowiada trener Matić.

Początek meczu o godz. 17, transmituje go tylko Telewizja Czeska.


Przed meczem Polska - Czechy: Koszarek z kadrą    Poniedziałek, 22.08.2005 / 19:10

Ciężkie zadanie czeka polskich koszykarzy na rozpoczęcie dodatkowych kwalifikacji do ME. Na 24 godziny przed spotkaniem nastroje w drużynie są bojowe, choć wszyscy zdają sobie sprawę z klasy rywala. Do kadry dołączy w poniedziałek wieczorem rozgrywający Polonii Łukasz Koszarek choć na razie w charakterze kibica.

Krzysztof Roszyk przynajmniej na razie nie jest gotowy do gry z powodu obtarcia stóp. Jednak jego stan poprawia się z dnia na dzień, obrońca Polonii trenuje już indywidualnie i być może zagra już w piątek przeciwko Estonii. Trener Matić długo zastanawiał się jak wypełnić tą lukę - pojawił się pomysł, by powołać Krzysztofa Szubargę, ale ostatecznie zrezygnowano z tego. Trener zdecydował się natomiast sięgnąć po Łukasza Koszarka, który wciąż nie może trenować po kontuzji piszczeli - Chcę, aby Koszarek zżył się z drużyną, poznał nasze zagrywki, bo w mojej koncepcji jest on kluczowym zawodnikiem - przekonuje trener. Koszarek ma dotrzeć do Pragi w poniedziałek wieczorem.

Problemy z graczami obwodowymi to największy problem Maticia. Roszyk był najpoważniejszym kandydatem do gry w pierwszej piątce na pozycji rzucającego. Jego uraz sprawia, że równe szansę na pierwszą piątkę mają nie tylko Sarzało i Stefański, ale nawet Michał Chyliński, który zbiera wiele pochwał za swoją grę na treningach. Nie wiadomo też, jak będzie się układać rotacja na pozycji rozgrywającego, bo Robert Skibniewski zaledwie kilka dni temu rozegrał pierwszy poważny mecz po kontuzji. - Na razie jeśli chodzi o obrońców nie podjąłem jeszcze decyzji - mówi Matić. Jasna sytuacja jest już natomiast na skrzydłach i pod koszem - najprawdopodobniej rozpoczniemy mecz z Czechami z Ignerskim, Dylewiczem i Bigusem w pierwszej piątce. Trener liczy też na dobrą rotację graczy podkoszowych - sporo czasu mają dostać zarówno Szymon Szewczyk jak i Marcin Gortat. - W meczu ze Szwecją nie byłem skoncentrowany. Teraz to się nie powtórzy - mówi z przekonaniem Gortat.

Czesi debiut w dodatkowych kwalifikacjach mają już za sobą - Po pierwszej połowie przegrywaliśmy zaledwie dwoma punktami. Po przerwie Czesi postawili taką obronę, że zupełnie się pogubiliśmy, w 20 minut zdobyliśmy zaledwie 17 punktów. - relacjonuje wysokie zwycięstwo czeskiej kadry w Tallinie estoński dziennikarz Ville Arrike. Nasi trenerzy, poza oczywiście Jirzim Welschem, najbardziej obawiają się środkowego Ondreja Starosty, który mimo problemów z kolanami był najlepszy na parkiecie w Tallinie. Dzięki zapobiegliwości sztabu trenerskiego i wsparciu naszych placówek dyplomatycznych, kaseta z meczem Czechy - Estonia dotarła już do Pragi i przed wieczornym treningiem nasi reprezentacji będą mieli okazję zobaczyć zespół rywala w akcji.

Na debiut w rozgrywkach koszykarskich czeka też Sazka Arena, prawdziwa perła na sportowej mapie Europy. Supernowoczesny obiekt może pomieścić 18.000 ludzi i powinien być wzorem dla naszych samorządowców, jak należy prowadzić inwestycje. Hala zbudowało bowiem konsorcjum złożone z przedstawicieli banków, miasta i Sazki - firmy bukmacherskiej. Przedstawiciele czeskiej federacji spodziewają się, że mecz z Polską przyciągnie na trybuny około 5000 kibiców.

Wtorkowy mecz rozpocznie się o 17. Zapraszamy na transmisje "kwarta po kwarcie" na www.erakadra.pl. Spotkanie na żywo pokaże drugi kanał czeskiej telewizji, dostępny w niektórych regionach naszego kraju.


Skazani na siebie        PRZEGLAD SPORTOWY     2005-08-22 09:12

Skibniewski, Szarzało, Ignerski, Dylewicz, Bigus – to pierwsza piątka, którą Veselin Matić będzie walczył o mistrzostwa Europy. Daleka od wymarzonej...
Pierwszy mecz barażów o ME (te zaczną się już 16 września w Serbii i Czarnogórze) czeka nas już we wtorek z silną reprezentacją Czech, w Pradze. Nasi południowi sąsiedzi zmobilizowali do walki swoje gwiazdy ze środkowym Jirzim Welschem (grał w NBA). Matić ma większe problemy – część graczy zakończyła występy w reprezentacji (jak Adam Wójcik, Andrzej Pluta, Wojciech Szawarski), kilku nie zagra z powodu kontuzji (na przykład Łukasz Koszarek, Tomasz Kęsicki), a jednemu, ale bardzo ważnemu dla naszej kadry, się po prostu nie chce (Maciej Lampe).
Dlatego piątkowe zwycięstwo nad Szwecją w meczu towarzyskim (79:69) nie tylko tchnęło w zawodników optymizm, ale także wykreowało pierwszą piątkę, która najprawdopodobniej zacznie mecz w Pradze.


Batrosz Sarzało zagra przed własną publicznością
Bilety prawie sprzedane     Poniedziałek, 22 Sierpnia 2005r. godz. 23:36 (edycja: 23.08. - 00:12)
.
Już niemal wszystkie bilety został sprzedane na piątkowy mecz (tj. 26 sierpnia, godz. 18.00) w ramach eliminacyjny do Mistrzostw Europy, pomiędzy Polską a Estonią. Obecność na tym spotkaniu zapowiedzieli już kibice z Włocławka, Słupska, Sopotu, Grudziądza, Świecia oraz fani miejscowego klubu kibica ze Starogardu Gdańskiego.
.
Stolica Kociewia jest bardzo dobrze przygotowana do tego widowiska i wszystko jest już niemal dopięte na ostatni guzik – zapewnia kierownik klubu Polpharma, Jarosław Poziemski. Miejscowi kibice tym bardziej czekają na to spotkanie, bowiem w reprezentacji Maticia wystąpi wychowanek starogardzkiego zespołu, 22-letni Bartosz Sarzało. Zawodnik grywa regularnie w kadrze tego lata.
.
Bilety są do nabycia w cenie: 25 zł, 20 zł, 15 zł na balkonie. Na balkonie dodatkowo możne kupić bilet młodzież do 16 lat w cenie 10 zł (za okazaniem legitymacji). Rezerwacji grup zorganizowanych z uregulowaniem przedpłaty (wielkość do uzgodnienia) można dokonywać w biurze Ośrodka Sportu i Rekreacji - tel. 058 56 221 20 lub Starogardzkim Klubie Sportowym - tel. 058 56 228 65. Od dziś w następujących punktach prowadzona jest także sprzedaż indywidualna biletów:
Hotel Rekord - stadion - w godz. 7.oo - 22.oo , SKS - stadion , OSiR - stadion
.
Damian Chełminiak  carmelo12@wp.pl


Polacy rozpoczynają walkę w barażach do ME     Poniedziałek, 22 Sierpnia 2005r. godz. 10:47

Polscy koszykarze wtorkowym meczem w Pradze z Czechami rozpoczynają walkę w barażach ME. Stawką rywalizacji jest zarówno udział w finałach ME w Serbii i Czarnogórze, jak i utrzymanie się w europejskiej Dywizji A. Kolejnym rywalem Polaków w grupie A baraży będzie Estonia.

Serbski trener polskiej kadry, Veselin Matic nie ukrywa, że Polaków czeka trudne zadanie, bo Czesi to w porównaniu z odmłodzoną reprezentacją Polski doświadczony zespół. Polacy rozegrali przed barażami ME 10 meczów, z których dwa zakończyły się ich zwycięstwem.
"Czesi to bardzo doświadczony zespół, moim zdaniem główny kandydat do awansu do finałów ME obok Węgier i Izraela - powiedział PAP Veselin Matic. Są faworytem naszej grupy. Naszym problemem jest rozegranie, bo kontuzje wyeliminowały Kamila Chanasa, a wcześniej Łukasza Koszarka. Robert Skibniewski zagrał tylko w jednym meczu, ostatnim ze Szwecją, ale nadal nie znam jego możliwości, bo jest po kontuzji. Nie możemy pozwolić Czechom na narzucenie stylu gry. Musimy walczyć od pierwszej minuty i grać z maksymalną koncentracją w całym spotkaniu, bo gdy rywale uzyskają większą przewagę, to bardzo trudno będzie odrobić te straty" - powiedział Matic.

O jedno premiowane awansem do ME miejsce walczy dziewięć zespołów w dwóch etapach baraży. Zwycięzcy trzech grup wywalczą awans do głównego turnieju barażowego (11 - 13 września, Nowy Sad). Zespół, który zajmie pierwsze miejsce w turnieju w Nowym Sadzie zagra w finałach ME, w grupie D, obok Łotwy, Serbii i Czarnogóry oraz Hiszpanii. W tym samym czasie, także w Nowym Sadzie, trzy najsłabsze drużyny z grup A, B i C rywalizować będą o utrzymanie się w europejskiej Dywizji A. Dywizję B opuszczą dwa najsłabsze zespoły tego turnieju, a spadek do niższej klasy oznacza, że drużyn tych zabraknie w kwalifikacjach do ME w Hiszpanii w 2007 roku. Polska będzie gospodarzem ME 2009, więc niezależnie od tego, czy polski zespół będzie w Dywizji A czy B ma pewne miejsce w finałach w 2009 roku jako gospodarz turnieju.

Przed rokiem eliminacje do finałów ME Polska prowadzona przez Andrzeja Kowalczyka rozpoczęła fatalnie, od wysokiej porażki z Czechami w Nymburku 57:82. Czesi przystąpią do baraży w najsilniejszym składzie z Jiri Welschem, zawodnikiem NBA, którego zabrakło w 2004 roku oraz naturalizowanym Amerykaninem Mauricem Whitfieldem. W pierwszym spotkaniu Czesi pokonali na wyjeździe odmłodzony zespół Estonii 75:57.

Wyniki towarzyskich meczów Polski przed barażami ME:
Izrael - Polska 94:68
Izrael - Polska 72:64
Izrael - Polska 103:70
Ukraina - Polska 98:73
Ukraina - Polska 76:65
Ukraina - Polska 74:50
Turcja - Polska 77:56
Izrael - Polska 92:67
Turcja B - Polska 72:75
Polska - Szwecja 79:69

Terminarz meczów Polski w grupie A baraży do ME:
23 sierpnia: Czechy - Polska (Praga, godz. 17)
26 sierpnia: Polska - Estonia (Starogard Gd., godz. 18)
1 września: Polska - Czechy (Włocławek, godz. 18)
4 września: Estonia - Polska (Tallin, godz. 17)

Źródło wiadomości: PAP


Ignerski: nie boję się odpowiedzialności     (PAP 22-08-2005 , ostatnia aktualizacja 22-08-2005 10:22)

25-letni koszykarz reprezentacji Polski Michał Ignerski wierzy, że dobrze przepracowany okres przygotowawczy przed meczami barażowymi do finałów mistrzostw Europy zaowocuje dobra grą w spotkaniach z Czechami i Estonią. Ignerski, który jest czołowym zawodnikiem kadry uważa, że mimo odmłodzenia Polska jest lepszą drużyną niż przed rokiem, gdy przegrała eliminacje do finałów ME. "Ciężko przepracowaliśmy ostatnie tygodnie i wierzę w to, że włożona praca da dobre efekty - powiedział PAP. Jesteśmy lepiej przygotowani do walki niż przed rokiem. Atmosfera w kadrze jest OK, choć na pewno czuć lekką presję. Oglądając towarzyskie spotkania na kasetach video sami widzimy jak z meczu na mecz popełniamy mniej błędów i lepiej się rozumiemy. Mamy taki a nie inny zespół i nie ma co gdybać, co by było gdyby w kadrze był jeden czy dwóch bardziej doświadczonych koszykarzy. W 2004 roku tacy zawodnicy byli i wcale nie graliśmy dobrze. Naszym atutem i doświadczeniem jest trener."

Ignerski nie czuje tremy przed ponownym spotkaniem z Czechami. "Absolutnie nie myślę o przegranym przed rokiem meczu w Nymburku. Teraz liczy się tylko wtorkowe spotkanie, to żeby wyjść na parkiet maksymalnie skoncentrowanym i dać z siebie 110 procent. Nie boje się odpowiedzialności i podejmowania decyzji w najważniejszych momentach meczu" - dodał Ignerski. 25-letni koszykarz, wychowanek AZS Lublin i Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZKosz., który od nowego sezonu będzie zawodnikiem Anwilu Włocławek cieszy się, że wtorkowy mecz zostanie rozegrany w dużej hali. Sazka Arena może pomieścić kilkanaście tysięcy widzów. "Nie lubię małych hal takich jak graliśmy przed rokiem w Nymburku - powiedział Ignerski. W Pradze może być 10 i nawet 30 tysięcy widzów (śmiech), mnie to na pewno nie peszy. Liczę na to, że przyjedzie wielu kibiców z Polski, którzy wspomogą nas sportowym, gorącym dopingiem - dodał skrzydłowy reprezentacji Polski.


Koszykarze przed barażami: reprezentacja lumpów  Andrzej Jaworski 22-08-2005

Nie mamy butów, koszulki są za małe, trenujemy we własnych, ale nie mamy ich gdzie wyprać. Tak zorganizowana reprezentacja to nieporozumienie - wścieka się środkowy Maciej Gortat. - Zapewniliśmy zawodnikom, co potrzeba - twierdzi prezes PZK-osz. Jutro kadra rozegra pierwsze spotkanie w barażach o awans do wrześniowych mistrzostw Europy - na wyjeździe zmierzy się z Czechami (w grupie jest jeszcze Estonia). Będzie można ocenić efekt dwumiesięcznych przygotowań. Przygotowań, które zdaniem niektórych koszykarzy stały na głowie.

Marcin Gortat, koszykarz Rhein Energie Kolonia, wybrany w drafcie przez Phoenix Suns: - Przed rokiem w kadrze było źle. Jeśli teraz coś się zmieniło, to tylko na gorsze. Są sytuacje, że przyjeżdżamy na kadrę i nie mamy gdzie spać? Musimy trenować we własnym sprzęcie, bo związek nie jest nam w stanie nic zapewnić? Każdy z nas musi przynosić po dwie własne różnokolorowe koszulki na treningi, żeby można było normalnie ćwiczyć, a później nie możemy ich wyprać. Trenowanie w tych samych śmierdzących strojach nie jest ani wygodne, ani higieniczne.

- Pod względem miejsc przygotowań i turniejów wszystko jest w porządku - twierdzi Michał Ignerski. - Ale sprzęt się nie nadaje. Cały czas słyszymy, że za trzy-cztery dni będzie nowa dostawa, ale dalej nie ma. Nie ma butów, skarpetek. Każdy ma swój sprzęt, więc mamy w czym trenować. Taka sytuacja jest już zresztą od dłuższego czasu i myślę, że zawodnicy się przyzwyczaili.
- Najgorzej jest z butami - mówi koszykarz proszący o zachowanie anonimowości. - Wszyscy ćwiczą w swoich. Bo te, które dostaliśmy na kadrze, nie dość, że były za małe, to jeszcze na pudełkach można było przeczytać: "buty sportowe mogą nie spełniać wymogów koszykarskich, bo nie trzymają kostki".

- Koszulki meczowe, które dostaliśmy, były tak małe, że musieliśmy je rozcinać - dodaje Rafał Bigus. - Gra się dla orzełka na piersi, dla kraju. Ale chcielibyśmy niektóre rzeczy mieć zapewnione. Chcielibyśmy wiedzieć, czy będzie woda, czy będą buty, czy rzeczy będzie można wyprać?
Do Izraela reprezentacja przyjechała w nocy, ale pokoje w hotelu dostała od 10 rano i koszykarze musieli spali w holu na kanapach. W Turcji trzeba było zrezygnować z jednego treningu, bo najpierw zawodnicy dwie godziny czekali na lotnisku na odprawę, a następnie w hotelu na zakwaterowanie (z Polski nie dotarła lista graczy). Był też problem z załatwieniem wody dla koszykarzy i część z nich musiała kupić ją sobie sama.

- Reprezentujemy nasz kraj, a wyglądamy jak reprezentacja lumpów - narzeka jeden z koszykarzy. A drugi dodaje. - Jak wychodzą reprezentacje Izraela, Turcji czy jeszcze jakiegoś kraju, to są od stóp do głów ubrani w jedną firmę. I to obojętne, czy są jest to pierwsza kadra, czy kadeci. A my przy nich wyglądamy jak jakiś zespół z trzeciego świata. Każdy w innych butach, spodenkach. Po mnie nawet nie widać, czy przyjechałem grać, czy turystycznie.
Ale nie wszyscy się użalają. - Może i są niedociągnięcia, ale osobiście nie widzę powodów do narzekań - twierdzi Szymon Szewczyk. - Sala jest, piłki mamy, wszyscy są zdrowi, więc można trenować. Hotel i jedzenie też są. Wielkich wymagań nie mam.
Trener Veselin Matić nie chce komentować organizacji kadry. - Jesteśmy zadowoleni z pracy z trenerem Maticiem. To jedna z głównych przyczyn, dlaczego w ogóle tu jesteśmy. Na razie przegrywamy, ale jest dobra atmosfera i czujemy, że zmierza to w dobrym kierunku - opowiada Ignerski.

- Gram, bo jest tu Veselin Matić - podkreśla Gortat. - On wszystkiego mnie nauczył, wiem, że każdy dzień z nim da mi więcej niż cztery z jakimś innym szkoleniowcem. I jeżeli zadzwonił z powołaniem, to nie mogłem odmówić. Tym bardziej że moi rodzice reprezentowali Polskę, więc nie darowałbym sobie, gdybym nie zagrał.
- Ale o dobrych wynikach możemy zapomnieć - dodaje Gortat. - Proszę spojrzeć, kto gra w kadrze. Jesteśmy młodym zespołem, poza dwoma, trzema zawodnikami, którzy w klubach mieli pewne miejsce i grali sporo, reszta musi walczyć o minuty na boisku. Najwcześniej za dwa lata albo na ME 2009 możemy liczyć na jakiś sukces. Jeżeli jednak sytuacja się nie poprawi, to nie wiem, jak będzie wyglądała kadra w przyszłości. Jak ma tu znowu być taki bałagan, to każdy się poważnie zastanowi nad przyjazdem.

Mówi Marek Pałus: To jest ABSURD
Andrzej Jaworski: Czy PZKosz zapewnił odpowiednie warunki kadrze?
Marek Pałus, prezes PZKosz: - Tak, zrobiliśmy wszystko, aby zapewnić zawodnikom i trenerom jak najlepsze warunki do pracy.
Zawodnicy twierdzą, że nie.

- Spotkałem się z reprezentacją kilka razy i nikt nie narzekał. Ale jeśli rzeczywiście są jakieś problemy będziemy je na bieżąco rozwiązywać.
Koszykarze jednak oficjalnie mówią, że sytuacja wygląda źle.
- Moim zdaniem zapewniliśmy zawodnikom co trzeba. Gdyby były niedociągnięcia, trener, dyrektor reprezentacji, albo kierownik drużyny by mi to przekazali. A takiej sytuacji sobie nie przypominam. Nie zdarzyło się, aby organizacyjnie coś zostało niedopatrzone, albo na coś brakowało pieniędzy.
Koszykarze opowiadają o braku hotelu, sprzętu, a czasami nawet wody.
- Gdzie był problem z hotelem? Ma Pan zapewne na myśli sytuację w Izraelu, kiedy rzeczywiście był problem z hotelem, jednak cała sytuacja nie zależała od nas, lecz od organizatorów turnieju. Zgrupowania, które my organizujemy przebiegają bez zarzutu. Co do wody, w ogóle nie będę tego komentował, bo gdyby brakowało wody, osoby odpowiedzialne musiałyby się tłumaczyć.

A sprzęt?
- W przypadku sprzętu narzekania są uzasadnione. Mamy problem z firmą dostarczającą sprzęt dla naszych reprezentacji. Nie do końca jesteśmy zadowoleni ze współpracy, ale trwają rozmowy, aby te problemy wyeliminować.
Zawodnicy twierdzą, że muszą grać w swoich rzeczach, a później nie mają ich jak wyprać.
- To już jest kuriozum. Czytałem gdzieś w internecie, że w ubiegłym roku niby dwa razy mogli wyprać rzeczy. To jest ABSURD i proszę to wydrukować drukowanymi literami. Nawet nie będę tego komentował. Rozumiem, że usłyszał Pan jakieś plotki i chce Pan o tym napisać?

Przecież sobie tego nie wymyśliłem. Tak mówią zawodnicy i wcale tego nie kryją.
- Rozumiem, że Pan chce o takich tematach jak pranie skarpetek napisać przed meczami kadry. To gratuluję. Potrzeba nam teraz więcej takich tematów, bardzo to nam się przysłuży.
Nie obawia się Pan, że w przyszłości zawodnicy nie będą chcieli grać w reprezentacji właśnie ze względu na sytuacje, o których mówią? Już słychać takie głosy.
- Nie obawiam, bo reprezentowanie Polski to obowiązek zawodnika. Jedynym wytłumaczeniem dla odmowy gry jest kontuzja. Teraz nie grają w kadrze ci, którym pozwoliliśmy zrezygnować. Uznaliśmy np. że Adam Wójcik, czy Andrzej Pluta już swoje w reprezentacji wypocili.

A Wojciech Szawarski?
- Zgodnie z decyzją trenera nie został powołany na kolejne zgrupowanie. Gdyby trener widział go w kadrze, a on by odmówił, wówczas zostałby zdyskwalifikowany. Nie cofnąłbym się przed podjęciem takiej decyzji.

rozmawiał Andrzej Jaworski
DLA GAZETY

Veselin Matić
Możemy porozmawiać o koszykówce, a nie o jakichś głupotach. To nie jest główny problem polskiej koszykówki, problemem jest zbyt duża liczba obcokrajowców, to, że młodzi zawodnicy nie grają w lidze. O tym należy pisać, a nie szukać sensacji. W Jugosławii też mają podobne problemy, a są mistrzami świata. Dla nas teraz najważniejsze to zmobilizować zespół i zrobić wynik, a nie zajmować się głupotami.

not. jaw


Polska - Szwecja 79:69 w meczu koszykarzy
(adrom, Dąbrowa Górnicza 19-08-2005 , ostatnia aktualizacja 19-08-2005 20:20)

W ostatnim sparingu przed barażami o mistrzostwa Europy reprezentacja Polski koszykarzy pokonała Szwedów 79:69. Już we wtorek pierwsze mecze o punkty.
Już przed meczem w pięknej hali w Dąbrowie Górniczej trener Polaków Veselin Matić mówił, że w świetnej formie rzutowej jest Michał Ignerski i to się potwierdziło podczas gry. Ruchliwy skrzydłowy, który właśnie podpisał kontrakt z Anwilem Włocławek, trafiał za trzy, z półdystansu i biegał do kontr. Grał 25 minut i zdobył 21 punktów. Nieźle wspierali go pod koszami Filip Dylewicz i Szymon Szewczyk. Ciekawie wypadł także debiut po kontuzji Roberta Skibniewskiego, który będzie pierwszym rozgrywającym Polaków. Skibniewski zagrał nieźle, trafił dwie ważne trójki i dobrze kontrolował grę.

Tymczasem w Tallinie grali już o punkty nasi rywale w trzyzespołowej grupie barażowej. Czesi wyraźnie pokonali Estonię 75:57 i są zdecydowanym faworytem rozgrywek. Właśnie mecz z Czechami (i to na wyjeździe) będzie pierwszym spotkaniem Polaków - już we wtorek. Ten mecz może ustawić całe eliminacje, bo szansę na awans do finałów ME będzie miał tylko zwycięzca grupy.


Trzynastka na Ukrainę: Ignerski z kadrą!    www.ebl.pl     27.07.2005   

Już z Michałem Ignerskim, który może być jednym z liderów w nadchodzących barażach o mistrzostwa Europy, wyjeżdża w środę na Ukrainę reprezentacja Polski koszykarzy. Trener Veselin Matić zabiera do Jużnego 13 zawodników.

Po tournee po Izraelu przyszedł czas na sprawdziany z silniejszymi rywalami. Ukraina to w końcu finalista tegorocznych ME, a Polska (tak jak Izrael) będzie walczyć o ostatnie wolne miejsce. Dwa mecze z Ukrainą odbędą się w czwartek 28 lipca i piątek 29 lipca w Jużnym (portowe miasto 25 km od Odessy), a gospodarze chcą jeszcze zagrać mecz w sobotę. Rozmowy w tej sprawie odbędą się już po przylocie Polaków na Ukrainę.

We wtorek w warszawskim Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej na wniosek PZKosz badania lekarskie przeszło czterech kontuzjowanych ostatnio graczy reprezentacji: Michał Ignerski, Krzysztof Roszyk, Łukasz Koszarek i Robert Skibniewski. Dwaj pierwsi otrzymali oficjalne pozwolenie od lekarzy na treningi i grę. Koszarek musi pauzować jeszcze trzy tygodnie, a Skibniewski – dwa. Na obu w dalszym ciągu liczy trener Matić w dalszej części przygotowań.

Ignerski dołączył do kadry natychmiast, tymczasem w sprawie Roszyka jego klub Polonia Warszawa przedstawił swoje badania lekarskie, według których koszykarz musi pauzować do 2 sierpnia. Roszyk nie pojedzie więc z kadrą na Ukrainę, a w tej sprawie decyzję podejmie zarząd PZKosz.

Oprócz Ignerskiego z kadrą do Jużnego wyjeżdżają także dwaj inni zawodnicy, których nie było w Izraelu. Po kontuzji wraca Grzegorz Radwan, który już wcześniej trenował z kadrą. Natomiast po raz pierwszy z seniorską kadrą ćwiczyć będzie 19-letni skrzydłowy Pamesy Walencja Tomasz Kęsicki (211 cm wzrostu), który na niedawnych młodzieżowych mistrzostwach Europy dywizji B zanotował średnie 8,0 pkt., 8,0 zbiórki i 1,5 bloku na mecz.

Z czternastki, która była w Izraelu, na Ukrainę nie pojadą Paweł Wiekiera, Paweł Kowalczuk, Marcin Sroka i Piotr Dobrowolski.

Trener Matić nadal liczy na Roszyka, Koszarka i Skibniewskiego, a po powrocie z Ukrainy (przed turniejem w Stambule, wyjazd w dniach 4-8 sierpnia) do kadry dołączyć mają Szymon Szewczyk i Marcin Gortat. Pod uwagę brany jest również Wojciech Szawarski, który zgłosił, że do końca lipca jest nieobecny.

Skład reprezentacji Polski mężczyzn na mecze na Ukrainie

rozgrywający: Krzysztof Szubarga, Bartosz Sarzało, Dawid Witos
rzucający: Przemysław Frasunkiewicz, Marcin Stefański, Grzegorz Radwan
niscy skrzydłowi: Michał Ignerski, Radosław Hyży, Robert Witka
silni skrzydłowi: Filip Dylewicz, Tomasz Kęsicki
środkowi: Rafał Bigus, Hubert Radke


 
Kadra po Izraelu: Co dalej?                   www.ebl.pl     24.07.2005
 
 W niedzielę wieczorem kadrowicze wracają do Warszawy. Trener Veselin Matić przed wyjazdem na Ukrainę (27-31 lipca) zaplanował treningi, odnowę biologiczną, na pewno też dojdzie do zmian w składzie.
 
Na dwa mecze kontrolne z Ukrainą trener chce zabrać trzynastu koszykarzy. Do Pruszkowa, który jest bazą kadry, w poniedziałek dotrzeć mają Robert Skibniewski, Michał Ignerski oraz trzech koszykarzy kadry młodzieżowej - Michał Chyliński, Kamil Chanas i Tomasz Kęsicki. Trener wciąż czeka na rozwiązanie sytuacji z Wojciechem Szawarskim, który wciąż ma szansę na wyjazd, ale musi udowodnić swoją przydatność i chęć do gry w kadrze.
 
Nadal nie wiadomo, co z przebywającymi w USA Szymonem Szewczykiem, Marcinem Gortatem i Maciejem Lampe. W przypadku dwóch pierwszych, Veselin Matić wierzy, że obaj dołączą do kadry jeszcze w lipcu, szanse przyjazdu Macieja Lampego i Cezarego Trybańskiego są znikome.
 
Trener chce też w kadrze dwóch graczy Polonii - Łukasza Koszarka i Krzysztofa Roszyka. Koszarek, który kilkanaście dni temu doznał kontuzji, ma być jeszcze raz przebadany przez lekarza wskazanego przez PZKosz, a w razie potwierdzenia się wcześniejszych diagnoz, ma wyjechać na specjalistyczne leczenie rezonansowe do Anglii, które ma wydatnie skrócić okres rehabilitacji. Krzysztof Roszyk wraca do treningów 2 sierpnia i trener Matić chce, alby znalazł się on w drużynie na turniej w Turcji (4-8 sierpnia). Datą graniczną, do której trener czeka na nowych koszykarzy jest wstępnie początek ostatniego zgrupowania - 11 sierpnia.
 
Z zawodników, którzy pojechali do Izraela, z drużyną na pewno pożegna się Piotr Dobrowolski. Od przyjazdu Skibniewskiego i Ignerskiego zależy miejsce w kadrze Dawida Witosa i Marcina Sroki, niepewni swego mogą być też Paweł Kowalczuk i Paweł Wiekiera.
 
Piotr Szeleszczuk, Tel Awiw  

 
 
 

Lato z kadrą                                       www.ebl.pl     05.07.2005
 
Zgrupowaniem w Radomiu reprezentacja Polski rozpocznie oficjalne przygotowania do dodatkowych kwalifikacji do Mistrzostw Europy. Mecze w dodatkowych kwalifikacjach z Czechami i Estonią już w sierpniu i wrześniu.

 
Piątego kwietnia władze PZKosz ogłosiły, że nowym trenerem reprezentacji Polski będzie Serb Veselin Matić - - Trener ma nie tylko osiągnąć sukcesy z kadrą, ale również wykorzystać potencjał drzemiący w polskiej koszykówce- mówił Marek Pałus. – Plan minimum dla naszej kadry to utrzymanie się w grupie A. Chcielibyśmy jednak powalczyć o pierwsze miejsce w dodatkowych kwalifikacjach. – dodawał prezes PZKosz. Matic w 1997 roku zdobył mistrzostwo Europy kadetów z reprezentacją Jugosławii, w 2000 roku wprowadził Polonię Warszawa do ekstraklasy. Przez cztery następne lata był pracownikiem niemieckiego klubu Rhein Energie Kolonia, gdzie był trenerem w trzeciej lidze, asystentem w ekstraklasie, a później dyrektorem sportowym. Kontrakt z nowym szkoleniowcem zostanie podpisany na trzy lata (do 2007 roku).
 
Pierwszy obóz dla zawodników aspirujących do gry w kadrze został zorganizowany w Jaworznie (15-25 maja). Na zgrupowaniu pod okiem trenera przygotowywało się trzynastu graczy: obrońcy Grzegorz Małecki (Gipsar Stal Ostrów Wlkp.), Hubert Mazur (Spójna Stargard Szcz.), Dariusz Puncewicz (Basket Kwidzyn), Łukasz Seweryn (Czarni Słupsk), Bartosz Sarzało (Polpharma Starogard Gd.), Robert Skibniewski (Deichmann Śląsk Wrocław) oraz Krzysztof Szubarga (Noteć Inowrocław); skrzydłowi: Zbigniew Białek (Astoria Bydgoszcz), Rafał Frank (Czarni Słupsk), Paweł Kowalczuk (AZS Koszalin), Stanisław Prus (Basket Kwidzyn), Grzegorz Radwan (Kotwica Kołobrzeg), Marcin Sroka (AZS Koszalin). Na koniec zgrupowania kandydaci do kadry rozegrali dwa mecze testowe z kadrą młodzieżową i oba wygrali – pierwsze 90:55, drugie 92:84.
 
Miesiąc później w Radomiu na kolejne dwutygodniowe zgrupowanie trener Matić powołał 16 graczyz pierwszego zgrupowania pozostali Kowalczuk, Białek, Prus, Radwan, Sarzało, Sroka i Skibniewski a dołączyli do niech obrońca Łukasz Koszarek (Polonia SPEC Warszawa), skrzydłowi Piotr Dobrowolski (Oulu Hitach Basket), Przemysław Frasunkiewicz (Anwil Włocławek), Marcin Stefański (JDA Dijon), Mirosław Łopatka (Turów Zgorzelec) i Paweł Wiekiera (Astoria Bydgoszcz) oraz środkowi: Rafał Bigus (MENT Vassilakis), Zbigniew Marculewicz (Polpharma Starogard Gd.) oraz Wojciech Myrda (Resovia Rzeszów). - Chcę przede wszystkim sprawdzić formę powołanych przeze mnie zawodników, jak wkomponują się w moją wizję kadry. Jest to kolejny krok selekcji, którą rozpocząłem w Jaworznie. Nie będziemy ćwiczyć skomplikowanych zagrywek taktycznych, raczej skupię się na ocenie indywidualnych możliwości graczy w kontekście przydatności do drużyny, która zagra w barażach do mistrzostw Europy w sierpniu – mówił podczas zgrupowania Veselin Matić. W kolejnym spotkaniu z reprezentacją młodzieżową trzeci raz lepsi byli seniorzy, którzy tym razem wygrali 92:74. Na koniec zgrupowania rozegrano jeszcze jedno spotkanie, z drużyną najlepszych graczy campu EMW, który również zakończył się zwycięstwem koszykarzy Matica, tym razem 101:99.
 
Na pierwsze zgrupowanie kadry do Radomia (11-22 lipca) trener Matić powołał 14 koszykarzy – do sprawdzanych wcześniej Frasunkiewicza, Radwana, Sarzało, Sroki, Stefańskiego i Dobrowlskiego dołączyli obrońcy: Wojciech Szawarski (Turów Zgorzelec) i Dawid Witos (SKK Kotwica Kołobrzeg), skrzydłowi Łukasz Wichniarz (SKK Kotwica Kołobrzeg), Filip Dylewicz (Prokom Trefl Sopot), Radosław Hyży (Deichamnn Śląsk Wrocław) i Robert Witka (Anwil Włocławek) oraz środkowi Hubert Radke (Anwil Włocławek) i Dariusz Lewandowski (Maurienne).
 
Kontuzje wyłączył z udziału w zgrupowaniu kilku koszykarzy, których trener Matić chciał powołać – Łukasza Koszarka (kontuzja piszczeli – do 6 tygodni przerwy), Michała Ignerskiego (problemy z kolanem– 3 tygodnie przerwy), Rafała Franka (zabieg), Zbigniewa Białka (zabieg), Krzysztofa Roszyka (dopiero rozpoczął treningi) czy Roberta Skibniewskiego (problemy z piętą).
 
To nie jedyni zawodnicy, którzy są w orbicie zainteresowań trenera Maticia. Pod koniec lipca do kadry mają dołączyć dwaj gracze podkoszowi – Marcin Gortat i Szymon Szewczyk. Obaj wystepowali w ostatnim sezonie na niemieckich parkietach i obaj wystąpią w lidze letniej NBA (Gortat grał w Rhein Eniergie Kolonia a w USA zagra w barwach Orlando Magic, Szewczyk występował w Albie Berlin a będzie reprezentował Milwaukee Bucks). Trener Matić stara się też zorganizować przyjazd na zgrupowania kadry dwóch kolejnych wysokich koszykarzy z doświadczeniami w NBA – Macieja Lampego i Cezarego Trybańskiego. Trener Matić chce się też przyjrzeć dwóm koszykarzom, którzy grali w rezerwach mocnych europejskich klubów – Wojciechowi Baryczowi (Benneton Treviso) i Michałowi Chylińskiemu (Unicaja Malaga). Wciąż też trwają rozmowy z koszykarzami, którzy zrezygnowali z występów w kadrze – Adamem Wójcikiem i Andrzejem Plutą. Wkrótce też zgłoszona zostanie do FIBA lista 24 koszykarzy którzy zagrają w dodatkowych kwalifikacjach do ME (listę ta jednak można zmienić do 72 godzin przed rozpoczęciem pierwszego meczu).
 
Po zakończeniu zgrupowania w Radomiu kadra udaje się do stolicy Izraela – Tel Aviwu, by tam rozegrać trzy gry kontrolne z reprezentacją tego kraju (19-24 lipca). Po powrocie z Izraela reprezentacja spotka się w Pruszkowie, by 27 lipca wylecieć na Ukrainę. Tam zostaną rozegrane dwa mecze kontrolne z drużyną gospodarzy, oba w mieście Jużny nad Morzem Czarnym. 31 lipca kadra wraca do Pruszkowa, a 4 sierpnia wylatuje na turniej do Stambułu, gdzie w turnieju oprócz tureckiej kadry A i B wystąpi też reprezentacja Izraela. Po powrocie do kraju 8 sierpnia przewidziana jest konsultacja szkoleniowa (11-16 sierpnia) oraz dwa mecze towarzyskie ze Szwecją w Polsce (17-19 sierpnia). Pierwszy mecz dodatkowych kwalifikacji do ME już 23 sierpnia w Pradze z Czechami (godz. 17), następne dwa spotkania zostaną rozegrane w Polsce (26 sierpnia o 19 w Starogardzie Gd. z Estonią i 1 września o 19 we Włocławku z Czechami) a serię zakończy wyjazdowy mecz z Estonią (5 września, Tallin, godz. 19).
 
Po zakończeniu kwalifikacji przewidziana jest konsultacja szkoleniowa (6-9 września). Pierwsze miejsce w grupie da prawo gry w dodatkowym mini-turnieju o to jedno miejsce w finałach, a ostatnie miejsce w grupie zmusi do gry w innym mini-turnieju - o pozostanie w I dywizji. Oba mini-turnieje odbędą się między 10 a 13 września w Serbii. Jeśli naszym koszykarzom uda się zająć najpierw pierwsze miejsce w grupie kwalifikacyjnej, a potem wygrać turniej w Belgradzie, zagramy w finałach Mistrzostw Europy (14-26 września).

zpět /back to Estonia   Poland   Schedule    Zprávy / Media News     FIBA Europe    Aktuality / Actualities

 

TOPlist